Zablokowany
36 lat/a 180 cm he/himkawaler starszy specjalistasecuretech inn.
Awatar użytkownika
posty 27
autor astrid
discord dc
zaimki deb/il
nieobecność nie
wątki 18+ zapytaj
zdjęcieinformacjebiografia
ok sangho
song joongki
porządek, ćwiczenia fizyczne, dyscyplinę, kawę bez cukru, historię wojskowości, książki, spacery o świcie, wspinaczkę górską, sztuki walki, medytację, strzelanie na strzelnicy, japońską kuchnię, jazdę na motocyklu, operacje wywiadowcze, precyzyjne planowanie, narzędzia wielofunkcyjne, filmy dokumentalne, muzykę klasyczną, prace manualne
bałaganu, niepunktualności, braku profesjonalizmu, długich spotkań, bezczynności, słodkich napojów, głośnych miejsc, bezmyślnej agresji, plotek, kompromisów, niespodziewanych zmian planów, ignorancji, nadmiernej biurokracji, zimnych napojów,, niedbałego ubioru, lenistwa, braku lojalności
ok sangho
sang
14.02.1988 | seul
koreańskie
starszy specjalista ds. bezpieczeństwa
securetech innovations
biografia
Dzień dobry Państwu, z tej strony San Danwoo i zapraszam na specjalne wydanie naszego programu. Dziś naszym gościem jest osoba, której historia wzbudziła ogromne emocje nie tylko w Korei Południowej, ale i na całym świecie. Major Ok Sangho, były oficer operacji specjalnych, który przez lata służył swojemu krajowi z oddaniem i poświęceniem. Jednak jego kariera wojskowa zakończyła się w dramatycznych okolicznościach, a kontrowersyjny incydent w Afganistanie przykuł uwagę mediów oraz opinii publicznej. Dziś, po zakończeniu tego trudnego rozdziału, Major Ok rozpoczął nową ścieżkę zawodową w sektorze prywatnym. Jak poradził sobie z życiowymi zawirowaniami? Jakie ma teraz plany i przemyślenia? O tym wszystkim porozmawiamy już za chwilę. Zostańcie z nami.

Dziękuję, że zgodził się Pan na ten wywiad, Majorze Ok. Zacznijmy od początku, niech Pan coś opowie o sobie...
To to już zaczynamy? Ah, tak. Witam wszystkich serdecznie, nazywam się Ok Sangho.

Mam pierwsze pytanie od słuchaczy… Jak wyglądał u Pana dom rodzinny. Akceptowali Pana decyzję o pójściu do wojska? Ojciec, matka, rodzeństwo?
Ojciec był wysokim rangą oficerem w Armii Republiki Korei, a matka pracowała jako pielęgniarka. Była cichą, ale silną kobietą. Jej praca była równie ważna, choć może mniej spektakularna. Później urodziła się jeszcze moja młodsza siostra, ale... nie będę się rozgadywać.
Od najmłodszych lat byłem uczony szacunku do munduru i obowiązku wobec kraju. Ojciec zawsze podkreślał, że służba wojskowa to nie tylko zawód, ale i powołanie. Myślę, że to właśnie dzięki niemu jestem taki, jaki jestem. Można powiedzieć, że dorastałem, mając w żyłach wojskową krew. I cieszę się, że zdążyli poczuć dumę z mojego postępowania, bo nie ma ich już z nami na świecie.

Bardzo mi przykro… Jakie jest Pana doświadczenie i kwalifikacje wojskowe? Może nam Pan po krótce opowiedzieć?
Od zawsze interesowałem się historią wojskowości, strategią i taktyką. Byłem doskonałym uczniem, szczególnie wyróżniałem się w przedmiotach ścisłych i historii. Po ukończeniu szkoły średniej, z wyróżnieniem oczywiście, w wieku osiemnastu lat wstąpiłem do Koreańskiej Akademii Wojskowej, jednej z najbardziej prestiżowych akademii wojskowych w Korei Południowej. Ja chciałem być najlepszy. Wiedziałem, że tam będę miał szansę rozwijać swoje umiejętności i spełnić marzenia. Ogólnie to przez czternaście lat byłem żołnierzem.

Właśnie mam przed fragment oceny z czasów akademii: "Wyróżniał się w akademii dzięki swojemu intelektowi, umiejętnościom przywódczym i determinacji. Szybko stał się jednym z najlepszych kadetów, zdobywając wiele nagród." czy to prawda?
Tak, jest to prawda. Bardzo się starałem, chciałem być chlubą dla rodziny tak jak ojciec. Niezwykle zależało mi na byciu najlepszym. Zresztą byłem, gdy skończyłem akademię, miałem zaledwie dwadzieścia dwa lata a od razu zostałem przydzielony do jednostki operacji specjalnych. To było rzadkie wyróżnienie, które świadczyło o moich umiejętnościach. A z biegiem czasu wypracowałem sobie reputację skutecznego i zaufanego oficera.
Brałem udział w licznych misjach, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, w ramach współpracy z sojusznikami Korei Południowej. Specjalizowałem się w operacjach wywiadowczych i działaniach specjalnych, często pracując w ekstremalnych warunkach. Moje decyzję i opanowanie, ratowały życie wielu żołnierzy i przyczyniały się do sukcesów misji.
Po powrocie do kraju uczestniczyłem w licznych elitarnych programach szkoleniowych, zarówno w Korei Południowej, jak i za granicą. Dzięki temu, szybko awansowałem na kolejne stopnie wojskowe. W wieku trzydziestu lat osiągnąłem rangę majora, co było niezwykłym osiągnięciem w tak młodym wieku, ale nie niemożliwym. Byłem jedna z niewielu osób, którym się udało. Każdy mi tego zazdrościł.

To naprawdę imponujące. A co z incydentem w Afganistanie? Czy mógłby Pan opowiedzieć o tym, co się wtedy wydarzyło?
Operacja zaczęła się zgodnie z planem. Naszym zadaniem było przeprowadzenie rozpoznania terenu. Kiedy zbliżaliśmy się do celu, zauważyłem nietypowy ruch w pobliskim budynku. Decyzję o interwencji podjąłem natychmiast, nie informując nikogo z zespołu. W pewnym momencie doszło do konfrontacji i użyłem broni.
Oficjalnie podczas operacji wywiadowczej, w wyniku niejasnych okoliczności, zginął inny żołnierz. Zostałem oskarżony o zabójstwo, choć działałem w samoobronie. W tamtym momencie uważałem, że muszę zneutralizować zagrożenie. Czułem, że sytuacja wymaga natychmiastowego działania.

Czy przed incydentem miał Pan jakiekolwiek konflikty z żołnierzem, który zginął?
Nie nazwałbym tego konfliktami w tradycyjnym sensie, ale rzeczywiście różniliśmy się w wielu kwestiach. Mieliśmy odmienne podejście do niektórych aspektów operacji, a także do życia prywatnego, co czasami prowadziło do napięć. W jednostce operacji specjalnych, różnice w opiniach są czymś naturalnym – każdy ma swoje doświadczenia i poglądy, które kształtują jego sposób działania. On miał bardziej agresywne podejście do realizacji zadań, podczas gdy ja stawiałem na precyzyjne planowanie i minimalizowanie ryzyka.
Nasza relacja była profesjonalna, choć nie ukrywam, że czasem bywała napięta. Różniliśmy się, ale zawsze staraliśmy się utrzymać zawodowy ton w naszych kontaktach. W operacjach specjalnych nie ma miejsca na otwarte konflikty, ponieważ zagraża to powodzeniu misji i życiu całego zespołu. W końcu to, co nas łączyło, to wspólny cel – wykonanie zadania i powrót do domu. Pomimo różnic, zawsze staraliśmy się działać w interesie zespołu.

Rozumiem, że pewnie więcej o tamtej sytuacji nie chce Pan rozmawiać, bo niedawno zakończyła się rozprawa sądowa. Uchyli Pan rąbka tajemnicy? Jak na Pana wpłynęła ta… niechlubna rozpoznawalność?
Śledztwo trwało dwa lata, a proces był szeroko relacjonowany przez media. To był trudny okres, pełen stresu i niepewności. Sprawa zakończyła się bez sensownego rozstrzygnięcia, częściowo z powodu braku jednoznacznych dowodów, a częściowo przez polityczne naciski, które skomplikowały postępowanie. Śledztwo wykazało, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Nie zostałem skazany, ale opinia publiczna była podzielona. Część ludzi uważała mnie za ofiarę niesprawiedliwego systemu, inni i tak za winnego incydentu. W wyniku tego wszystkiego, a przede wszystkim problemów, które robiła rodzina tamtego żołnierza zostałem zwolniony dyscyplinarnie i przeniesiony na przymusową emeryturę.

Jak poradził sobie Pan z tą sytuacją? Co stało się później? Jak Pana zdrowie psychiczne?
Przechodziłem badania psychiczne po powrocie, ale nie wykazały one żadnych nieprawidłowości. Byłem w stanie funkcjonować normalnie. Zaproponowali mi wsparcie psychologa, ale nie czułem, że jest mi ono potrzebne. Chciałem wrócić do normalnego życia. Zamknięcie w areszcie zmarnowało mi dwa lata życia - tak samo jak bezsensowne rozprawy sądowe, które ciągnęły się, bo prokurator chciał udowonić, że faktycznie kogoś zamordowałem. A stracił renomę i jeszcze udało mi się ugrać spore odszkodowanie.
Po zakończeniu tego gówna, gdy tylko zostałem oczyszczony z zarzutów, dostałem propozycję nie do odrzucenia od firmy technologicznej, SecureTech Innovations. Jestem tam starszym specjalistą do spraw operacji wywiadowczych i bezpieczeństwa. Podobno firma doceniła “moje doświadczenie wojskowe, umiejętności zarządzania kryzysowego oraz medialną rozpoznawalność”. Śmiesznie to brzmi, ale to rządowa firma. Zaproponowali sporą sumę, ja odmówić nie potrafiłem.

Właśnie, Pana rozpoznawalność. Zaproszony został Pan przede wszystkim dlatego, że ludzie domagali się szczerej rozmowy… Jak się Pan czuje w tym nowym świecie?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że świetnie, ale ciężko mi się połapać w tym całym “showbiznesie”. Zawsze byłem skromnym człowiekiem, a teraz dostaję wiele propozycji, nawet matrymonialnych. śmiech Ale nie mogę narzekać, naprawdę.

Jasne, rozumiem. Powróćmy do pracy - to musiała być duża zmiana. Jak odnajduje się Pan w nowej roli?
To rzeczywiście inny świat, ale wiele zasad jest podobnych. Zarządzanie różnymi sektorami w firmie, szczególnie w branży związanej z bezpieczeństwem, wymaga podobnych umiejętności jak dowodzenie w wojsku – strategicznego myślenia, szybkiego podejmowania decyzji i pracy zespołowej. Na początku wszystko wydawało się być proste, ale dopiero teraz zauważam, że na froncie wszystko przychodziło łatwiej niż za biurkiem.

Resztę wywiadu będziemy kontynuować po krótkiej przerwie. Zostańcie z nami.
Ostatnio zmieniony ndz sie 18, 2024 5:58 pm przez Ok Sangho, łącznie zmieniany 1 raz.
co chcesz to pisze, ni
0 lat/a 0 cm zaimki postacipartner zawódmiejsce pracy
Awatar użytkownika
posty 778
autor gracz
discord kontakt
zaimki zaimki
nieobecność nieobecność
wątki 18+ -
  Witamy wśród zaakceptowanych, Twoja karta postaci została przyjęta!
  Na rozpoczęcie gry masz 7 dni. Wykorzystaj ten czas na znalezienie partnera do wspólnej rozgrywki w temacie kto zagra?. Uzupełnij pola profilu (włącznie z linkiem do KP), wypełnij obowiązkowy formularz do reputacji. Oprócz tego zachęcamy do wypełnienia informatora.
Witaj na forum,
triggery
Zablokowany