zdjęcieinformacjebiografia
Hasegawa Tanaka
Takamasa Ishihara


*Spacery wieczorową porą w czasie deszczu tworzenia piosenek oraz muzyki do takowych *koty i wszystkie inne małe zwierzątka *League of Legends Wild Rift i wszystkie inne gry MOBA *Chłopaków z zespołu, których traktuje jak młodszych braci *swoją gitarę, którą nazywa swoją miłością.
*Zuchwałych idiotów *Kiedy przeszkadza mu się podczas pisania piosenek *ochydnie wyglądającego i pachnącego jedzenia *Plotkarzy, wręcz nienawidzi ich *Alkoholu, bo ma za słaby łeb na niego *Fanów, którzy nie szanują prywatności idoli *Gwiazdek, które jak to powiada, wyżej srają niż dupę mają.
Hasegawa Tanaka
Shadow
14.02.1988I Tokio
Japońskie
Muzyk/Lider Zespołu Closer
EMI Music Japan
Shadow
14.02.1988I Tokio
Japońskie
Muzyk/Lider Zespołu Closer
EMI Music Japan
biografia
14 lutego 1988
To dzień moich urodzin. Mama zawsze mówiła, że wtedy padało – nawet bardzo. I mimo że deszcz lał się strumieniami, nie pozwoliła się tym zrazić. Wręcz przeciwnie, uważała to za dobry znak, a nie jakiś omen, jak twierdziła babcia Yoko. Choć do dziś nie rozumiem, dlaczego krople z nieba miałyby być symbolem czegoś złego. W końcu teraz, jako dorosły mężczyzna, uwielbiam spacerować ulicami miasta w deszczu – ma w sobie coś kojącego.
Tata zawsze opowiadał, że dzień moich narodzin był najważniejszym wydarzeniem w ich życiu. Patrząc na zdjęcie nas wszystkich – mamy Emiko, taty Takeshiego, babci Yoko i dziadka Hiroshiego, a także babci Akiko i dziadka Kazuo – czuję, jakbym na chwilę przeniósł się w przeszłość. To zdjęcie jest dla mnie jak most do tamtych chwil, kiedy byliśmy razem, szczęśliwi i pełni nadziei.
Szkoda tylko, że z całej naszej rodziny pozostała mi już tylko babcia Akiko…
7 marca 1990
Tego dnia mama zabrała mnie na spacer do parku Shinjuku Gyoen. Uwielbiałem te chwile, gdy mogliśmy spędzać czas razem. Patrzyłem na kwiaty i drzewa, które mama mi pokazywała, i czułem, że świat jest pełen piękna. Czasami, gdy wracaliśmy do domu, mama opowiadała mi historie ze swojego dzieciństwa, które były pełne magii. Chociaż byłem jeszcze mały, już wtedy wiedziałem, że te chwile były dla mnie bardzo ważne. Ilekroć słyszałem o jej magicznych przygodach, czułem, że była jakąś czarodziejką, która postanowiła zostać moją mamą, jeszcze zanim się urodziłem.
15 sierpnia 1992
Zacząłem uczęszczać do przedszkola. Moja nieśmiałość dawała się mocno we znaki. Unikałem kontaktu z rówieśnikami, ale lubiłem rysować i śpiewać podczas zajęć. Mama często mówiła, że mam talent do śpiewania i chciała zapisać mnie do grupy muzycznej. Tylko ja bardziej lubiłem grać na podłodze w domu i udawać, że jestem wielką gwiazdą muzyki. Tata zawsze się śmiał, gdy widział moje „koncerty” dla pluszowych zwierzaków.
2 czerwca 1994
Tata i mama zabrali mnie na festiwal muzyczny w naszej dzielnicy. Było tam tyle różnych dźwięków i kolorów – od występów lokalnych artystów po gry dla dzieci. Tata opowiadał mi o różnych instrumentach muzycznych, a ja słuchałem z otwartymi ustami. Już wtedy czułem, że gitara to instrument, który najbardziej mnie pociągał. To uczucie, które towarzyszyło mi od dłuższego czasu, tylko się wzmocniło. Zwłaszcza kiedy podziwiałem, jak jeden z muzyków czarował gitarę swoimi palcami. Ja też tak chciałem!
12 września 1995
Tego dnia tata podarował mi moją pierwszą gitarę. Była używana, ale dla mnie stała się najcenniejszym skarbem. Tata znalazł ją na pchlim targu. Chociaż była trochę podniszczona, czułem, że to magiczny instrument. Mama i tata byli ze mnie bardzo dumni. Zacząłem uczyć się podstaw gry na gitarze, a każda chwila spędzona z tym instrumentem przynosiła mi ogromną radość. To był moment odkrycia nowego świata.
20 września 1996
Rozpocząłem naukę w szkole podstawowej, ale nie było tak, jak sobie to wyobrażałem. Uwielbiałem rysować i pisać własne piosenki, ale większość dzieciaków nie rozumiała, dlaczego spędzałem nad tym tyle czasu, zamiast bawić się razem z nimi. Czasami, padałem ofiarą kolegów, którzy stroili sobie ze mnie żarty, że jestem jak panienka, która bawi się w pisanie piosenek. To mnie bolało, więc często wracałem ze szkoły z płaczem. Długo ukrywałem mój ból, ale kiedy rodzice się o tym dowiedzieli, niezwłocznie zareagowali. Przeniesiono mnie do szkoły nakierowanej na sztukę, w tym muzykę. Tam, w reszcie czułem, że mogę rozwinąć skrzydła!
Ach te czasy młodzieńcze! To tam poznałem chłopaków, z którymi jestem związany, aż po dzisiejszy dzień. Nadal pamiętam, jak już nieco starsi, urządzaliśmy koncerty w garażu, a sąsiedzi ganiali nas za hałas, jaki robiliśmy. I mimo że rodzice suszyli nam głowy i tak robiliśmy swoje.
15 czerwca 2002
Tego dnia w szkole odbył się doroczny festiwal talentów. Postanowiłem wystąpić i zaprezentować jedną z moich piosenek. Napisałem ją, dla wtedy mojej dziewczyny Aiko. Ach, cieszę się, że mnie wspierała, a przynajmniej myślałem, że tak było. Chociaż wygrałem konkurs talentów, Aiko nie cieszyła się moim szczęściem. Bardzo szybko okazała się być zaborcza. Chciała, bym grał tylko dla niej. Tego dnia moje serce rozpadło się na milion kawałków. Pierwsza miłość okazała się bolesna. Pierwszy miłosny zawód nie był jednak przekleństwem, bo zrozumiałem, że negatywne emocje również służą do tworzenia cudownych piosenek. To wtedy napisałem “Broken Heart”, która później uratowała nasz zespół przed upadkiem.
15 kwietnia 2004
Zdecydowałem się na poważne podejście do nauki gry na gitarze oraz lekcjach śpiewu. Wtedy wystarczała mi nauka w szkole, ale poczułem, że nadszedł czas, aby zrobić krok dalej. Poprosiłem rodziców, aby załatwili mi prywatne lekcje gry na gitarze oraz śpiewu. Pan Kobayashi miał cierpliwość i umiejętności, które sprawiały, że każde spotkanie z nim pomagało mi w rozwijaniu pasji. Sprawiał, że moje skrzydła stopniowo rozwijały się, a ja jak mówiła mama, stawałem się pięknym łabędziem.
2 sierpnia 2004
Tego dnia, te kilka lat temu miałem pierwszy występ na żywo. To był wynik mojej ciężkiej pracy i nauki. Pan Kobayashi organizował mały koncert dla swoich uczniów, a ja miałem zaszczyt wystąpić. Denerwowałem się, ale jednocześnie czułem ekscytację.
Grałem kilka swoich ulubionych utworów, a jego znamienici uczniowie byli zachwyceni moim talentem.
18 października 2004
To był ten moment, kiedy poczułem, że gra na gitarze stawała się coraz bardziej intensywna, a ja czułem, że muszę wejść na wyższy poziom ujarzmiania instrumentu muzycznego. Poprosiłem pana Kobayashiego, abyśmy zaczęli pracować nad bardziej skomplikowanymi utworami i technikami. Czasami było trudno, ale każda trudność sprawiała, że byłem bardziej zmotywowany. Pan Kobayashi nauczył mnie, jak ważne jest nie tylko techniczne opanowanie instrumentu, ale również emocjonalne zaangażowanie w muzykę. Każde zajęcia były dla mnie okazją do nauki i rozwoju.
Tego też dnia, kiedy spędzałem czas u pana Kobayashiego, dostrzegłem albumy zespołów z zagranicy. Ten, który wzbudził moją największą ciekawość, nazywał się Van Halen. Ich piosenki “Why can’t this be love” i ”Dreams” uderzyły we mnie tak mocno, że poczułem coś dziwnego w sercu. Pierwszy raz, słuchając piosenek, moje ciało drżało przez wszystkie emocje. Tak! To dzięki nim odkryłem, w jakim kierunku chcę iść, jakie przesłanie mają mieć moje piosenki. I to wtedy napisałem piosenkę “The Dreams” inspirowaną twórczością Van Halen’a.
15 listopada 2004
Tego dnia miałem swój wielki występ — pan Kobayashi przekonał mnie, abym wystąpił w ogólnokrajowym konkursie talentów. Z początku, miałem wątpliwości, ale ze wsparciem rodziny, zgodziłem się.
Stanąłem na scenie jako debiutant, który zaśpiewał cover piosenki Van Halen’a, a później zaprezentował swój własny utwór “The Dreams” .
Może nie wygrałem konkurs, zajmując trzecie miejsce, ale byłem szczęśliwy. W końcu zrobiłem wielki krok, a przynajmniej wtedy tak myślałem w stronę sławy. Niestety, śmierć taty to wszystko pokrzyżowała. A na domiar złego u mamy wykryto raka. To był ojak groma z jasnego nieba, który uderza w drzewo i spala je doszczętnie. Czułem, że mój świat, moja przygoda z muzyką właśnie dobiegła końca. Mama mnie potrzebowała, bo kto inny miał ja wspierać jeśli nie ja?
20 listopada 2004
Po śmierci taty i diagnozie mamy, musiałem przystosować się do nowej rzeczywistości. Zrezygnowałem z muzyki, aby przejąć część obowiązków domowych. Nie mogłem też zapomnieć o szkole. Trzeba było mi ją skończyć.
Przez śmierć taty i stratę jednego ze źródeł utrzymania, nie było mnie stać na naukę u pana Kobayashiego. Ale on powiedział, że będzie mnie uczyć za darmo, bo nie możemy przewidzieć pewnych rzeczy. Miałem wrażenie, że mnie doskonale rozumiał, ale to właśnie dzięki niemu, jestem tu, gdzie jestem. Bo nigdy nie przestał mnie wspierać, nawet teraz kiedy z chłopakami sięgnęliśmy gwiazd.
Czerwiec 2007
Ukończyłem szkołę średnią i byłem gotów na nowe wyzwania. Postanowiłem kontynuować naukę na studiach, ale że musiałem wspierać mamę, zdecydowałem się na naukę wieczorową. Dzięki temu mogłem iść dorobić nieco pieniędzy. Jakby nie patrzeć wraz z rozwojem choroby, która była nieustępliwa, coraz więcej pieniędzy szło na leki. Te, nie zawsze pomagały…
Dlatego, zacząłem występować na ulicy, jako uliczny artysta. Nie zawsze miałem na to siły, bo tu studia, tu praca dorywcza, ale nie mogłem się poddać. Moja mama była kimś, kto mimo choroby nie pozwalał mi zapomnieć i porzucić muzyki.
2010-2011
Przełom tych lat był dla mnie porywający, pełen wyzwań, wzlotów i upadków, a także walki z depresją. Mama czuła się coraz gorzej, a ja nie mogłem nic zrobić. Jakby tego było mało, straciłem, praktycznie w tym samym czasie, babcię i dziadka od strony mamy i dziadka od strony taty. Została mi tylko babcia Akiko, którą także musiałem się zająć.
Czasu na muzykę miałem coraz mniej, więc zarywałem noce, na wieczorowych potrafiłem zasnąć w trakcie zajęć. I tylko dlatego, że wszyscy znali moją sytuację, podchodzili do mnie łagodniej. Chociaż, ja nie chciałem być tak traktowany, bo to było nie w porządku wobec innych osób.
Problemem też stała się moja depresja. Mało brakowało, a odebrałbym sobie życie. Gdyby nie pan Kobayashi, nie grywałbym teraz z chłopakami. To on uratował mi życie i przemówił do rozsądku. Poszedłem do psychiatry, aby wyjść na prostą. I znowu mama była przy mnie, mimo że sama nikła w oczach. Tak się cieszę, że była wtedy ze mną! Jak mi jej czasami brakuje…
2012
To był przełomowy rok. Skończyłem studia muzyczne z wyróżnieniem. Mama i babcia były ze mnie takie dumne, pan Kobayashi również. Dlatego na zakończeniu roku, to również jemu pozwoliłem sobie podziękować.
Pod jego koniec zacząłem odczuwać skutki terapii, a moja mama dostała pozytywny wynik. W końcu to cholerne choróbsko zaczęło się zatrzymywać. Ach, jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. Szkoda tylko, że ta nadzieja była złudna…
2013
Dałem się namówić na udział w kolejnym konkursie talentów, ale tym razem nie była to jakaś przyziemna impreza. Główną nagrodą była możliwość podpisania kontraktu z EMI Records Japan. Dlatego, spiąłem się w sobie i wraz z pomocą ze strony rodziny zaparłem się, że wezmę udział. Problem był tylko taki, że trzeba było mieć zespół, ale ja takowego nie posiadałem, więc postanowiłem poprosić chłopaków. Ci, nie wierząc w nasz sukces i tak i tak się zgodzili.
16 czerwca 2013 roku był dniem narodzin Closer. Sam w sumie nie wiem, czemu się tak nazwaliśmy. Chyba dlatego, że słuchaliśmy tamtego dnia Joe Inoue i jego piosenki “Closer”.
Przygotowania do konkursu szły pełną parą, a kiedy nastał jego dzień, obleciał nas strach. Okazało się, że brało w nim udział wielu wyśmienitych zespołów. The Broken Wings, był tym, który wzbudził nasz największy lęk. Nie dość, że mieli piosenki w podobnym tonie, to miały moc i porywały ludzi. Poza tym mieli już nieco sławy, nie to, co my. Ale nie zrażaliśmy się i pokazaliśmy, co potrafimy. Mimo że byliśmy tylko płotkami.
Przegraliśmy. Zajęliśmy drugie miejsce, ale to dało nam do myślenia. Musieliśmy dopracować nasze występy i piosenki. I kiedy z nosami spuszczonymi na kwintę wychodziliśmy z budynku, przedstawiciel wytwórni zatrzymał nas na chwilę. Powiedział, że The Broken Wings oddali nam swoje zwycięstwo. Podobno, mieli już podpisany kontrakt z inną wytwórnią. To było dziwne, bo nie rozumiałem, jak można takim jak my oddać coś tak cennego?
Później, dowiedziałem się, że chłopak, który przewodniczył The Broken Wings był dawnym uczniem pana Kobayashiego i obserwował mnie od samego początku. Czuł, że poprowadzę chłopaków na szczyt i nie pomylił się.
Nasz utwór zyskał niesamowity rozgłos. A pierwsza płyta “Lady in the red dress" okazał się hitem. Nie śniło nam się to, że tak szybko los pozwoli nam zaznać sławy. Ale miało to swoją cenę. Im bardziej pracowaliśmy nad płytami, tym bardziej stawaliśmy się kimś pokroju robotów. Oddalaliśmy się od siebie. Coraz bardziej i bardziej. Szalę goryczy przelała śmierć mojej mamy. Odeszła w trakcie naszego pierwszego koncertu w Tokio. I wszystko szlag jasne trafił, a my…prawie się rozpadliśmy…
2023
Nie pisałem, bo nie miałem czasu, bo mój umysł i umysł chłopaków potrzebował odpocząć. Zająć się czymś, a przez to zapomniałem o pisaniu pamiętnika, który miał mi pomóc zaakceptować rzeczywistość.
Prawie się rozpadliśmy i to zaraz po naszym wielkim debiucie, te dziesięć lat temu. Mi zmarła mama, chłopaki mieli swoje problemy prywatne, do tego naciski ze strony menadżera, że ciągle jest za mało, ciągle było źle, doprowadziło do tego, że mieliśmy dość. Notoryczne kłótnie, obrzucanie się obelgami, wyzwiskami. Czasami dochodziło do rękoczynów. Kary pieniężne przestały mieć dla nas znacznie, bo po prostu mieliśmy dość. Szukaliśmy sposobu, żeby się z tego wszystkiego wykręcić. Nie tak wyobrażaliśmy sobie bycie sławnymi — obdarto nas dosłownie ze wszystkiego. Nawet życia prywatnego nie mogliśmy mieć.
I wszystko by szlag trafił, wylądowalibyśmy z długami, gdyby nie nasz nowy menadżer. Spadł nam z nieba, dosłownie. Przekonał nas, abyśmy jeszcze raz spróbowali coś razem zaśpiewać, ale najpierw zmusił nas do szczerej rozmowy. Pokazał, że nie warto trzymać urazy, negatywnych emocji iw sobie. Nie wiem, jak on to zrobił, ale uratował nas, podobnie jak moja piosenka “The Broken Heart”.
A później, później poszło jakoś łatwiej. Mimo że naciskano na nas, to nowy opiekun inaczej do nas podchodził. Nie jak maszynki do zarabiania pieniędzy, a jak ludzi, którzy również mają uczucia. Może dlatego cieszył się i nadal cieszy takim szacunkiem w wytwórni?
Wróciliśmy do koncertowania. Najpierw była tylko Japonia, a później Europa i Ameryka i ogółem cały świat. Nasza popularność rosła, wraz z nią ciemna strona tego wszystkiego. Nie raz musieliśmy użerać się z fanami, którzy nie potrafili uszanować tego, że ich idole również mają prawo do prywatności i szacunku.
Czasami bywało tak ciężko, że mieliśmy podwójną ochronę. Musieliśmy wymykać się tylnymi drzwiami jak pospolici złodzieje. Z czasem, z pomocą menadżera zaczęliśmy podchodzić do tego jak do zabawy, ale nadal braliśmy pod uwagę wszystkie zagrożenia wynikające z tego wszystkiego.
Wydaliśmy więcej albumów: “Drunken Lover”, “Find the truth”, “Broken Heart”, “Time has gone”, “Whish upon the stars”. Jeździliśmy w trasy koncertowe, ale potem przyszedł covid i szlag jasny wszystko trafił. Bolało nas, że nie mogliśmy występować przed fanami, tak jak to kochaliśmy. Ale nie tylko my cierpieliśmy z tego powodu. Wiemy, że inne zespoły również nie mogły pogodzić się z sytuacją.
Wykorzystaliśmy ten czas na rozmyślaniu o kolejnym albumie. I tym sposobem, gdy rzeczywistość na powrót stała się normalna, wyruszyliśmy do Korei, do Seulu. Nie tylko w trasę koncertową, ale również, by nagrać nasz nowy album “The Heart of Korean Girl”.
Wynajęliśmy hotel, w którym spędzamy większość czasu. Poznajemy Seul, jego historię, tradycję tego pięknego kraju tworząc nowy rozdział w naszej karierze…
Luty 2024
Ech…sam nie wiem, w sumie, co tu nabazgrać, może po kolei…
Po tym jak straciliśmy menadżera, wziąłem wszystko na siebie. Tak, czuję, że to w większości była moja wina. Ale czy na pewno, mój Ōji-sama i chłopaki uważają inaczej, że nie tylko jedna strona jest winna. Że to powinno inaczej wyglądać. Może mają rację? No w każdym razie jest lepiej. Czekamy, aż pojawi się nowy menadżer na horyzoncie. Jesteśmy ciekawi, jaki on będzie? Czy będzie lepszy od poprzedniego? Bardziej wymagający? Mam nadzieję, że będzie więcej z nami rozmawiać, bo mam wrażenie, że tego nam chyba zabrakło z poprzednim menago. No i fajnie by było, jakby nie nosił w pracy maski, dopuścił nas, chociaż troszkę do swojego prywatnego życia.
Pan Okamoto, nowy dyrektor, któremu podlegają wszystkie zespoły, wziął nas pod swoje skrzydła. Kilka innych zespołów, również nadzoruje osobiście. Trochę się boję, bo to wymagający facet, chociaż bardzo wyrozumiały! Mimo tego, że mnie surowo ukarał za brak logicznego myślenia, to przeprowadził ze mną szczerą rozmowę, po której zrobiło mi się lepiej. Zrozumiałem swoje błędy i zacząłem nad nimi pracować. Mam wsparcie w chłopakach i moim drogim Ōji-sama. Więc pan Okamoto mnie pochwalił i nawet skrócił niektóre kary! Naprawdę wyrozumiały gościu! Szanuję go całym swoim poharatanym sercem. Też również dlatego, że obiecał naprawić to, co kiedyś wytwórnia nie załatwiła należycie. Prowadzi swoje wewnętrzne, bez rozgłosu śledztwo w sprawie naszego molestowania. Ciekawe, co z tego wyniknie, bo dostajemy informacje na bieżąco.
Nadal też nie przeszło mi w pełni po ataku tego psychofana. Jadące wieczorem, białe samochody źle mi się kojarzą. Boję się ich, może już mniej, ale jednak. Cieszy mnie, że wytwórnia nas nie zostawiła z tym samych, że mamy takie wsparcie i szukają tego dupka. Nie rozumiem, czemu on mi to zrobił? Dlaczego?
Pamiętniku muszę przyznać, że sporo się, jak widzisz, zadziało, złego i dobrego, ale najbardziej cieszę się z obecności Ōji-sama w moim życiu. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek po tym co mnie spotkało, znajdzie się ktoś…kto w pełni mnie zaakceptuje, z całym tym bagażem i złamanym sercem.
Nie mogę się doczekać najbliższej gali, aby obwieścić światu, kim jest i ile dla mnie zrobił.
Ciekawostki
*Jako artysta musi przestrzegać wszystkich zasad wytwórni, nawet kiedy przebywa w Korei,
*Wszyscy członkowie zespołu. w tym menadżer, mają wizy pracownicze,
*W Korei, Closer nie jest, aż tak popularny. Ich rozpoznawalność dopiero się rozszerza w tym kraju. Dzięki zaplanowanym koncertom oraz produkcji nad nowym albumem powoli stają się rozpoznawali tak samo dobrze jak w Europie czy Ameryce. Fani z Japonii jednak pilnie śledzą ich losy w Korei,
*Closer prawie się rozpadł, gdyż młodzi wtedy chłopcy nie przypuszczali, że świat, do jakiego weszli, jest aż tak brutalny. Tanaka ciężko to przeżył i nadal ma wyrzuty sumienia, że wtedy jako lider zawalił sprawę, więc stara się jak może, z menadżerem naczelne nie doprowadzić więcej do takiej sytuacji,
*Często zaszywa się w swoim pokoju hotelowym na długie godziny, gdzie tworzy nowe piosenki,
*Jest Chrześcijaninem i nie ukrywa tego nigdy,
*Każdy koncert dedykuje swojej mamie oraz tacie,
*Czasami, przez swój krnąbrny charakter ukształtowany przez lata powoduje nieprzyjemne sytuacje między zespołem a menadżerem.
*Ma wrażenie, że zaczyna czuć coś więcej niż tylko przyjaźń do jednego z chłopaków, ale póki co sprytnie to ukrywa,
*Fascynuje go Korea,
*Jako artysta musi chodzić na siłownię, regularnie ćwiczyć, pilnować diety, chodzić na specjalne szkolenia artystyczne, jeśli wymagają tego teledyski czy występy na żywo i wszystko inne, co związane z życiem artysty, w tym trzymaniu się ustalonego harmonogramu dnia.
To dzień moich urodzin. Mama zawsze mówiła, że wtedy padało – nawet bardzo. I mimo że deszcz lał się strumieniami, nie pozwoliła się tym zrazić. Wręcz przeciwnie, uważała to za dobry znak, a nie jakiś omen, jak twierdziła babcia Yoko. Choć do dziś nie rozumiem, dlaczego krople z nieba miałyby być symbolem czegoś złego. W końcu teraz, jako dorosły mężczyzna, uwielbiam spacerować ulicami miasta w deszczu – ma w sobie coś kojącego.
Tata zawsze opowiadał, że dzień moich narodzin był najważniejszym wydarzeniem w ich życiu. Patrząc na zdjęcie nas wszystkich – mamy Emiko, taty Takeshiego, babci Yoko i dziadka Hiroshiego, a także babci Akiko i dziadka Kazuo – czuję, jakbym na chwilę przeniósł się w przeszłość. To zdjęcie jest dla mnie jak most do tamtych chwil, kiedy byliśmy razem, szczęśliwi i pełni nadziei.
Szkoda tylko, że z całej naszej rodziny pozostała mi już tylko babcia Akiko…
7 marca 1990
Tego dnia mama zabrała mnie na spacer do parku Shinjuku Gyoen. Uwielbiałem te chwile, gdy mogliśmy spędzać czas razem. Patrzyłem na kwiaty i drzewa, które mama mi pokazywała, i czułem, że świat jest pełen piękna. Czasami, gdy wracaliśmy do domu, mama opowiadała mi historie ze swojego dzieciństwa, które były pełne magii. Chociaż byłem jeszcze mały, już wtedy wiedziałem, że te chwile były dla mnie bardzo ważne. Ilekroć słyszałem o jej magicznych przygodach, czułem, że była jakąś czarodziejką, która postanowiła zostać moją mamą, jeszcze zanim się urodziłem.
15 sierpnia 1992
Zacząłem uczęszczać do przedszkola. Moja nieśmiałość dawała się mocno we znaki. Unikałem kontaktu z rówieśnikami, ale lubiłem rysować i śpiewać podczas zajęć. Mama często mówiła, że mam talent do śpiewania i chciała zapisać mnie do grupy muzycznej. Tylko ja bardziej lubiłem grać na podłodze w domu i udawać, że jestem wielką gwiazdą muzyki. Tata zawsze się śmiał, gdy widział moje „koncerty” dla pluszowych zwierzaków.
2 czerwca 1994
Tata i mama zabrali mnie na festiwal muzyczny w naszej dzielnicy. Było tam tyle różnych dźwięków i kolorów – od występów lokalnych artystów po gry dla dzieci. Tata opowiadał mi o różnych instrumentach muzycznych, a ja słuchałem z otwartymi ustami. Już wtedy czułem, że gitara to instrument, który najbardziej mnie pociągał. To uczucie, które towarzyszyło mi od dłuższego czasu, tylko się wzmocniło. Zwłaszcza kiedy podziwiałem, jak jeden z muzyków czarował gitarę swoimi palcami. Ja też tak chciałem!
12 września 1995
Tego dnia tata podarował mi moją pierwszą gitarę. Była używana, ale dla mnie stała się najcenniejszym skarbem. Tata znalazł ją na pchlim targu. Chociaż była trochę podniszczona, czułem, że to magiczny instrument. Mama i tata byli ze mnie bardzo dumni. Zacząłem uczyć się podstaw gry na gitarze, a każda chwila spędzona z tym instrumentem przynosiła mi ogromną radość. To był moment odkrycia nowego świata.
20 września 1996
Rozpocząłem naukę w szkole podstawowej, ale nie było tak, jak sobie to wyobrażałem. Uwielbiałem rysować i pisać własne piosenki, ale większość dzieciaków nie rozumiała, dlaczego spędzałem nad tym tyle czasu, zamiast bawić się razem z nimi. Czasami, padałem ofiarą kolegów, którzy stroili sobie ze mnie żarty, że jestem jak panienka, która bawi się w pisanie piosenek. To mnie bolało, więc często wracałem ze szkoły z płaczem. Długo ukrywałem mój ból, ale kiedy rodzice się o tym dowiedzieli, niezwłocznie zareagowali. Przeniesiono mnie do szkoły nakierowanej na sztukę, w tym muzykę. Tam, w reszcie czułem, że mogę rozwinąć skrzydła!
Ach te czasy młodzieńcze! To tam poznałem chłopaków, z którymi jestem związany, aż po dzisiejszy dzień. Nadal pamiętam, jak już nieco starsi, urządzaliśmy koncerty w garażu, a sąsiedzi ganiali nas za hałas, jaki robiliśmy. I mimo że rodzice suszyli nam głowy i tak robiliśmy swoje.
15 czerwca 2002
Tego dnia w szkole odbył się doroczny festiwal talentów. Postanowiłem wystąpić i zaprezentować jedną z moich piosenek. Napisałem ją, dla wtedy mojej dziewczyny Aiko. Ach, cieszę się, że mnie wspierała, a przynajmniej myślałem, że tak było. Chociaż wygrałem konkurs talentów, Aiko nie cieszyła się moim szczęściem. Bardzo szybko okazała się być zaborcza. Chciała, bym grał tylko dla niej. Tego dnia moje serce rozpadło się na milion kawałków. Pierwsza miłość okazała się bolesna. Pierwszy miłosny zawód nie był jednak przekleństwem, bo zrozumiałem, że negatywne emocje również służą do tworzenia cudownych piosenek. To wtedy napisałem “Broken Heart”, która później uratowała nasz zespół przed upadkiem.
15 kwietnia 2004
Zdecydowałem się na poważne podejście do nauki gry na gitarze oraz lekcjach śpiewu. Wtedy wystarczała mi nauka w szkole, ale poczułem, że nadszedł czas, aby zrobić krok dalej. Poprosiłem rodziców, aby załatwili mi prywatne lekcje gry na gitarze oraz śpiewu. Pan Kobayashi miał cierpliwość i umiejętności, które sprawiały, że każde spotkanie z nim pomagało mi w rozwijaniu pasji. Sprawiał, że moje skrzydła stopniowo rozwijały się, a ja jak mówiła mama, stawałem się pięknym łabędziem.
2 sierpnia 2004
Tego dnia, te kilka lat temu miałem pierwszy występ na żywo. To był wynik mojej ciężkiej pracy i nauki. Pan Kobayashi organizował mały koncert dla swoich uczniów, a ja miałem zaszczyt wystąpić. Denerwowałem się, ale jednocześnie czułem ekscytację.
Grałem kilka swoich ulubionych utworów, a jego znamienici uczniowie byli zachwyceni moim talentem.
18 października 2004
To był ten moment, kiedy poczułem, że gra na gitarze stawała się coraz bardziej intensywna, a ja czułem, że muszę wejść na wyższy poziom ujarzmiania instrumentu muzycznego. Poprosiłem pana Kobayashiego, abyśmy zaczęli pracować nad bardziej skomplikowanymi utworami i technikami. Czasami było trudno, ale każda trudność sprawiała, że byłem bardziej zmotywowany. Pan Kobayashi nauczył mnie, jak ważne jest nie tylko techniczne opanowanie instrumentu, ale również emocjonalne zaangażowanie w muzykę. Każde zajęcia były dla mnie okazją do nauki i rozwoju.
Tego też dnia, kiedy spędzałem czas u pana Kobayashiego, dostrzegłem albumy zespołów z zagranicy. Ten, który wzbudził moją największą ciekawość, nazywał się Van Halen. Ich piosenki “Why can’t this be love” i ”Dreams” uderzyły we mnie tak mocno, że poczułem coś dziwnego w sercu. Pierwszy raz, słuchając piosenek, moje ciało drżało przez wszystkie emocje. Tak! To dzięki nim odkryłem, w jakim kierunku chcę iść, jakie przesłanie mają mieć moje piosenki. I to wtedy napisałem piosenkę “The Dreams” inspirowaną twórczością Van Halen’a.
15 listopada 2004
Tego dnia miałem swój wielki występ — pan Kobayashi przekonał mnie, abym wystąpił w ogólnokrajowym konkursie talentów. Z początku, miałem wątpliwości, ale ze wsparciem rodziny, zgodziłem się.
Stanąłem na scenie jako debiutant, który zaśpiewał cover piosenki Van Halen’a, a później zaprezentował swój własny utwór “The Dreams” .
Może nie wygrałem konkurs, zajmując trzecie miejsce, ale byłem szczęśliwy. W końcu zrobiłem wielki krok, a przynajmniej wtedy tak myślałem w stronę sławy. Niestety, śmierć taty to wszystko pokrzyżowała. A na domiar złego u mamy wykryto raka. To był ojak groma z jasnego nieba, który uderza w drzewo i spala je doszczętnie. Czułem, że mój świat, moja przygoda z muzyką właśnie dobiegła końca. Mama mnie potrzebowała, bo kto inny miał ja wspierać jeśli nie ja?
20 listopada 2004
Po śmierci taty i diagnozie mamy, musiałem przystosować się do nowej rzeczywistości. Zrezygnowałem z muzyki, aby przejąć część obowiązków domowych. Nie mogłem też zapomnieć o szkole. Trzeba było mi ją skończyć.
Przez śmierć taty i stratę jednego ze źródeł utrzymania, nie było mnie stać na naukę u pana Kobayashiego. Ale on powiedział, że będzie mnie uczyć za darmo, bo nie możemy przewidzieć pewnych rzeczy. Miałem wrażenie, że mnie doskonale rozumiał, ale to właśnie dzięki niemu, jestem tu, gdzie jestem. Bo nigdy nie przestał mnie wspierać, nawet teraz kiedy z chłopakami sięgnęliśmy gwiazd.
Czerwiec 2007
Ukończyłem szkołę średnią i byłem gotów na nowe wyzwania. Postanowiłem kontynuować naukę na studiach, ale że musiałem wspierać mamę, zdecydowałem się na naukę wieczorową. Dzięki temu mogłem iść dorobić nieco pieniędzy. Jakby nie patrzeć wraz z rozwojem choroby, która była nieustępliwa, coraz więcej pieniędzy szło na leki. Te, nie zawsze pomagały…
Dlatego, zacząłem występować na ulicy, jako uliczny artysta. Nie zawsze miałem na to siły, bo tu studia, tu praca dorywcza, ale nie mogłem się poddać. Moja mama była kimś, kto mimo choroby nie pozwalał mi zapomnieć i porzucić muzyki.
2010-2011
Przełom tych lat był dla mnie porywający, pełen wyzwań, wzlotów i upadków, a także walki z depresją. Mama czuła się coraz gorzej, a ja nie mogłem nic zrobić. Jakby tego było mało, straciłem, praktycznie w tym samym czasie, babcię i dziadka od strony mamy i dziadka od strony taty. Została mi tylko babcia Akiko, którą także musiałem się zająć.
Czasu na muzykę miałem coraz mniej, więc zarywałem noce, na wieczorowych potrafiłem zasnąć w trakcie zajęć. I tylko dlatego, że wszyscy znali moją sytuację, podchodzili do mnie łagodniej. Chociaż, ja nie chciałem być tak traktowany, bo to było nie w porządku wobec innych osób.
Problemem też stała się moja depresja. Mało brakowało, a odebrałbym sobie życie. Gdyby nie pan Kobayashi, nie grywałbym teraz z chłopakami. To on uratował mi życie i przemówił do rozsądku. Poszedłem do psychiatry, aby wyjść na prostą. I znowu mama była przy mnie, mimo że sama nikła w oczach. Tak się cieszę, że była wtedy ze mną! Jak mi jej czasami brakuje…
2012
To był przełomowy rok. Skończyłem studia muzyczne z wyróżnieniem. Mama i babcia były ze mnie takie dumne, pan Kobayashi również. Dlatego na zakończeniu roku, to również jemu pozwoliłem sobie podziękować.
Pod jego koniec zacząłem odczuwać skutki terapii, a moja mama dostała pozytywny wynik. W końcu to cholerne choróbsko zaczęło się zatrzymywać. Ach, jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. Szkoda tylko, że ta nadzieja była złudna…
2013
Dałem się namówić na udział w kolejnym konkursie talentów, ale tym razem nie była to jakaś przyziemna impreza. Główną nagrodą była możliwość podpisania kontraktu z EMI Records Japan. Dlatego, spiąłem się w sobie i wraz z pomocą ze strony rodziny zaparłem się, że wezmę udział. Problem był tylko taki, że trzeba było mieć zespół, ale ja takowego nie posiadałem, więc postanowiłem poprosić chłopaków. Ci, nie wierząc w nasz sukces i tak i tak się zgodzili.
16 czerwca 2013 roku był dniem narodzin Closer. Sam w sumie nie wiem, czemu się tak nazwaliśmy. Chyba dlatego, że słuchaliśmy tamtego dnia Joe Inoue i jego piosenki “Closer”.
Przygotowania do konkursu szły pełną parą, a kiedy nastał jego dzień, obleciał nas strach. Okazało się, że brało w nim udział wielu wyśmienitych zespołów. The Broken Wings, był tym, który wzbudził nasz największy lęk. Nie dość, że mieli piosenki w podobnym tonie, to miały moc i porywały ludzi. Poza tym mieli już nieco sławy, nie to, co my. Ale nie zrażaliśmy się i pokazaliśmy, co potrafimy. Mimo że byliśmy tylko płotkami.
Przegraliśmy. Zajęliśmy drugie miejsce, ale to dało nam do myślenia. Musieliśmy dopracować nasze występy i piosenki. I kiedy z nosami spuszczonymi na kwintę wychodziliśmy z budynku, przedstawiciel wytwórni zatrzymał nas na chwilę. Powiedział, że The Broken Wings oddali nam swoje zwycięstwo. Podobno, mieli już podpisany kontrakt z inną wytwórnią. To było dziwne, bo nie rozumiałem, jak można takim jak my oddać coś tak cennego?
Później, dowiedziałem się, że chłopak, który przewodniczył The Broken Wings był dawnym uczniem pana Kobayashiego i obserwował mnie od samego początku. Czuł, że poprowadzę chłopaków na szczyt i nie pomylił się.
Nasz utwór zyskał niesamowity rozgłos. A pierwsza płyta “Lady in the red dress" okazał się hitem. Nie śniło nam się to, że tak szybko los pozwoli nam zaznać sławy. Ale miało to swoją cenę. Im bardziej pracowaliśmy nad płytami, tym bardziej stawaliśmy się kimś pokroju robotów. Oddalaliśmy się od siebie. Coraz bardziej i bardziej. Szalę goryczy przelała śmierć mojej mamy. Odeszła w trakcie naszego pierwszego koncertu w Tokio. I wszystko szlag jasne trafił, a my…prawie się rozpadliśmy…
2023
Nie pisałem, bo nie miałem czasu, bo mój umysł i umysł chłopaków potrzebował odpocząć. Zająć się czymś, a przez to zapomniałem o pisaniu pamiętnika, który miał mi pomóc zaakceptować rzeczywistość.
Prawie się rozpadliśmy i to zaraz po naszym wielkim debiucie, te dziesięć lat temu. Mi zmarła mama, chłopaki mieli swoje problemy prywatne, do tego naciski ze strony menadżera, że ciągle jest za mało, ciągle było źle, doprowadziło do tego, że mieliśmy dość. Notoryczne kłótnie, obrzucanie się obelgami, wyzwiskami. Czasami dochodziło do rękoczynów. Kary pieniężne przestały mieć dla nas znacznie, bo po prostu mieliśmy dość. Szukaliśmy sposobu, żeby się z tego wszystkiego wykręcić. Nie tak wyobrażaliśmy sobie bycie sławnymi — obdarto nas dosłownie ze wszystkiego. Nawet życia prywatnego nie mogliśmy mieć.
I wszystko by szlag trafił, wylądowalibyśmy z długami, gdyby nie nasz nowy menadżer. Spadł nam z nieba, dosłownie. Przekonał nas, abyśmy jeszcze raz spróbowali coś razem zaśpiewać, ale najpierw zmusił nas do szczerej rozmowy. Pokazał, że nie warto trzymać urazy, negatywnych emocji iw sobie. Nie wiem, jak on to zrobił, ale uratował nas, podobnie jak moja piosenka “The Broken Heart”.
A później, później poszło jakoś łatwiej. Mimo że naciskano na nas, to nowy opiekun inaczej do nas podchodził. Nie jak maszynki do zarabiania pieniędzy, a jak ludzi, którzy również mają uczucia. Może dlatego cieszył się i nadal cieszy takim szacunkiem w wytwórni?
Wróciliśmy do koncertowania. Najpierw była tylko Japonia, a później Europa i Ameryka i ogółem cały świat. Nasza popularność rosła, wraz z nią ciemna strona tego wszystkiego. Nie raz musieliśmy użerać się z fanami, którzy nie potrafili uszanować tego, że ich idole również mają prawo do prywatności i szacunku.
Czasami bywało tak ciężko, że mieliśmy podwójną ochronę. Musieliśmy wymykać się tylnymi drzwiami jak pospolici złodzieje. Z czasem, z pomocą menadżera zaczęliśmy podchodzić do tego jak do zabawy, ale nadal braliśmy pod uwagę wszystkie zagrożenia wynikające z tego wszystkiego.
Wydaliśmy więcej albumów: “Drunken Lover”, “Find the truth”, “Broken Heart”, “Time has gone”, “Whish upon the stars”. Jeździliśmy w trasy koncertowe, ale potem przyszedł covid i szlag jasny wszystko trafił. Bolało nas, że nie mogliśmy występować przed fanami, tak jak to kochaliśmy. Ale nie tylko my cierpieliśmy z tego powodu. Wiemy, że inne zespoły również nie mogły pogodzić się z sytuacją.
Wykorzystaliśmy ten czas na rozmyślaniu o kolejnym albumie. I tym sposobem, gdy rzeczywistość na powrót stała się normalna, wyruszyliśmy do Korei, do Seulu. Nie tylko w trasę koncertową, ale również, by nagrać nasz nowy album “The Heart of Korean Girl”.
Wynajęliśmy hotel, w którym spędzamy większość czasu. Poznajemy Seul, jego historię, tradycję tego pięknego kraju tworząc nowy rozdział w naszej karierze…
Luty 2024
Ech…sam nie wiem, w sumie, co tu nabazgrać, może po kolei…
Po tym jak straciliśmy menadżera, wziąłem wszystko na siebie. Tak, czuję, że to w większości była moja wina. Ale czy na pewno, mój Ōji-sama i chłopaki uważają inaczej, że nie tylko jedna strona jest winna. Że to powinno inaczej wyglądać. Może mają rację? No w każdym razie jest lepiej. Czekamy, aż pojawi się nowy menadżer na horyzoncie. Jesteśmy ciekawi, jaki on będzie? Czy będzie lepszy od poprzedniego? Bardziej wymagający? Mam nadzieję, że będzie więcej z nami rozmawiać, bo mam wrażenie, że tego nam chyba zabrakło z poprzednim menago. No i fajnie by było, jakby nie nosił w pracy maski, dopuścił nas, chociaż troszkę do swojego prywatnego życia.
Pan Okamoto, nowy dyrektor, któremu podlegają wszystkie zespoły, wziął nas pod swoje skrzydła. Kilka innych zespołów, również nadzoruje osobiście. Trochę się boję, bo to wymagający facet, chociaż bardzo wyrozumiały! Mimo tego, że mnie surowo ukarał za brak logicznego myślenia, to przeprowadził ze mną szczerą rozmowę, po której zrobiło mi się lepiej. Zrozumiałem swoje błędy i zacząłem nad nimi pracować. Mam wsparcie w chłopakach i moim drogim Ōji-sama. Więc pan Okamoto mnie pochwalił i nawet skrócił niektóre kary! Naprawdę wyrozumiały gościu! Szanuję go całym swoim poharatanym sercem. Też również dlatego, że obiecał naprawić to, co kiedyś wytwórnia nie załatwiła należycie. Prowadzi swoje wewnętrzne, bez rozgłosu śledztwo w sprawie naszego molestowania. Ciekawe, co z tego wyniknie, bo dostajemy informacje na bieżąco.
Nadal też nie przeszło mi w pełni po ataku tego psychofana. Jadące wieczorem, białe samochody źle mi się kojarzą. Boję się ich, może już mniej, ale jednak. Cieszy mnie, że wytwórnia nas nie zostawiła z tym samych, że mamy takie wsparcie i szukają tego dupka. Nie rozumiem, czemu on mi to zrobił? Dlaczego?
Pamiętniku muszę przyznać, że sporo się, jak widzisz, zadziało, złego i dobrego, ale najbardziej cieszę się z obecności Ōji-sama w moim życiu. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek po tym co mnie spotkało, znajdzie się ktoś…kto w pełni mnie zaakceptuje, z całym tym bagażem i złamanym sercem.
Nie mogę się doczekać najbliższej gali, aby obwieścić światu, kim jest i ile dla mnie zrobił.
Ciekawostki
*Jako artysta musi przestrzegać wszystkich zasad wytwórni, nawet kiedy przebywa w Korei,
*Wszyscy członkowie zespołu. w tym menadżer, mają wizy pracownicze,
*W Korei, Closer nie jest, aż tak popularny. Ich rozpoznawalność dopiero się rozszerza w tym kraju. Dzięki zaplanowanym koncertom oraz produkcji nad nowym albumem powoli stają się rozpoznawali tak samo dobrze jak w Europie czy Ameryce. Fani z Japonii jednak pilnie śledzą ich losy w Korei,
*Closer prawie się rozpadł, gdyż młodzi wtedy chłopcy nie przypuszczali, że świat, do jakiego weszli, jest aż tak brutalny. Tanaka ciężko to przeżył i nadal ma wyrzuty sumienia, że wtedy jako lider zawalił sprawę, więc stara się jak może, z menadżerem naczelne nie doprowadzić więcej do takiej sytuacji,
*Często zaszywa się w swoim pokoju hotelowym na długie godziny, gdzie tworzy nowe piosenki,
*Jest Chrześcijaninem i nie ukrywa tego nigdy,
*Każdy koncert dedykuje swojej mamie oraz tacie,
*Czasami, przez swój krnąbrny charakter ukształtowany przez lata powoduje nieprzyjemne sytuacje między zespołem a menadżerem.
*Ma wrażenie, że zaczyna czuć coś więcej niż tylko przyjaźń do jednego z chłopaków, ale póki co sprytnie to ukrywa,
*Fascynuje go Korea,
*Jako artysta musi chodzić na siłownię, regularnie ćwiczyć, pilnować diety, chodzić na specjalne szkolenia artystyczne, jeśli wymagają tego teledyski czy występy na żywo i wszystko inne, co związane z życiem artysty, w tym trzymaniu się ustalonego harmonogramu dnia.