zdjęcieinformacjebiografia
ji areum
Park Sunghoon


skrzypce, fotografia, atmosfera nocą, kofeina, horrory, oglądanie gwiazd, cisza i spokój, biała czekolada, duże poduszki, sushi, ciemne ubrania, jazda samochodem, morze, śnieg, jazda na łyżwach, polaroidy, gry rytmiczne, papugi
podróże samolotem, psy, wysokie buty, piesze wycieczki, pieczona papryka, jogging, fast foody, wysokie temperatury, słodkie słówka i zdrobnienia, nachalność, sitcomy, duże ilości biżuterii, pisanie postów na social media
Ji Areum
Areum
10/08/2003, Seul
koreańskie
idol
FUN Entertainment
Areum
10/08/2003, Seul
koreańskie
idol
FUN Entertainment
biografia
– Jego rodzice, Yijoon i Aera, dzielili ze sobą nie tylko pasję do muzyki klasycznej, ale też fascynację astrologią i sztuką wróżbiarstwa – kiedy więc odkryli, że spodziewają się swojego pierworodnego dziecka, ich pierwszym przystankiem po lekarzu była... Wróżka. Według niej w gwiazdach zapisana im była córeczka, a młoda para przyjęła to jako twardy, niepodważalny fakt, jeszcze tego samego dnia decydując się na imię, które w przeciągu kolejnych miesięcy miało pojawić się na wszystkich ubrankach, mebelkach i zabawkach jakie masowo zaczęły zajmować wolną przestrzeń ich mieszkania. Imię Areuma stało się częścią rodziny zanim on sam miał okazję ich poznać, nic więc dziwnego, że kiedy w końcu zdecydował się pojawić i wszystkich zaskoczyć tym, że dziewczynką wcale nie jest, imię mimo wszystko zostało.
– Mimo tego, że zachowanie ich rodziców było jedynie (czasem może nieodpowiednio przez nich prezentowanym) wynikiem ekscytacji nie wizją córeczki, a ogólnie pojawienia się na świecie ich własnego, pierworodnego szkraba, Areum od początku interpretował to… Nieco inaczej. Od imienia, przez wszystkie kolorowe ubranka, spineczki, rzucane mimochodem i nieprzemyślane uwagi samych rodziców, ale też innych osób w jego życiu – to wszystko sprawiło, że skończył z bardzo głęboko zakorzenionym poczuciem, że nie jest tym, czego wszyscy oczekiwali. Że nie jest tym, czego chcieli. Z tym poczuciem radził sobie tak, jak potrafił; czyli złością, pasywną agresją, izolacją i stopniowym oddalaniem się od rodziców, którzy przegapili moment, w którym zatrzymanie tego procesu było jeszcze możliwe.
– Ma dwie siostry, z czego jedna jest adoptowana. Ich relacje z rodzicami, dla odmiany pozbawione szeregu niedopowiedzeń owocujących negatywnymi emocjami, bardzo łatwo przyszło mu zinterpretować jako potwierdzenie tego, że to właśnie na posiadaniu córek zależało im najbardziej.
– Nauka gry na skrzypcach była ostatnią próbą znalezienia wspólnego języka z rodzicami – i chociaż ich nadzieje na to, że pójdzie w ich ślady okazały się złudne, dokładając tylko do i tak już napiętej atmosfery wiszącej między nimi, tak sam Areum nie żałuje, że spróbował. Gra niezmiennie od lat pomaga mu się zrelaksować i jest jedną z jego ulubionych form ucieczki od… Wszystkiego i niczego, właściwie. Zawsze, kiedy potrzebuje się wyłączyć sięga właśnie po skrzypce.
– Kiedy miał piętnaście lat dostał propozycję wzięcia udziału w przesłuchaniu do wytwórni muzycznej. W pierwszym odruchu nie wykazał zainteresowania, do tego stopnia, że kobiecie, która go zaczepiła podał fałszywy numer – kiedy jednak po powrocie do domu w odpowiedzi na tą historię usłyszał całą litanię o tym, że taka kariera nie ma nic wspólnego z muzyką i idole nie powinni się nazywać artystami, chęć stanięcia okoniem wygrała i na przesłuchaniu ostatecznie się pojawił.
– Bardzo szybko zdał sobie sprawę, że praca idola nie do końca jest tym, co mu odpowiada. W wielu aspektach czuł się jak kukiełka modelowana i układana pod widzimisię obcych mu ludzi, brakowało mu swobody i autentyczności, ale… Przyznanie tego głośno, przed samym sobą, wymagałoby odpowiedniej reakcji. Odpowiednia reakcja, z kolei, równałaby się z przyznaniem rodzicom racji – tego zrobić nie zamierzał, więc brnął w to dalej, zwyczajnie zaciskając zęby i ignorując rzeczy, które wadziły mu niczym drzazga pod paznokciem.
– Mimo wszystkich zduszonych gdzieś w odmętach podświadomości wahań i wątpliwości, dopiął swego debiutując w O.O. Uczucie satysfakcji mieszało się z dziwną paniką, która dalej siedzi mu gdzieś pod skórą; sam nie potrafi powiedzieć, czy cieszy się z tego, w jakim aktualnie jest miejscu w życiu, ale hej, już trochę za późno na odwrót.
– Ma bliznę po ugryzieniu psa na prawej łydce; pamiątka po nieprzyjemnej sytuacji z dzieciństwa z udziałem nieodpowiedzialnego właściciela i spuszczonego ze smyczy owczarka o ewidentnych brakach w wychowaniu i tresurze.
– Jest strasznie uparty, do tego stopnia, że w kłótniach nawet, jeśli zda sobie sprawę, że jest w błędzie, nie przestanie brnąć w swoje – ciężko powiedzieć, czy bardziej ze względu na to, że nie lubi nie mieć racji, czy przez frustrację, jaką potrafi tym w ludziach obudzić.
– Nie jest specjalnie przyjazną osobą, a za czasów bycia trainee wyrobił sobie reputację na tyle oschłego i nieprzystępnego, że wszystkie świeżaczki omijały go szerokim łukiem. I choć nie jest aż takim podłym bucem, za jakiego potrafi uchodzić, nie można mu odmówić tendencji do złośliwości, brutalnej szczerości i braku taktu czy wyczucia. Otwarte okazywanie empatii nigdy nie przychodziło mu naturalnie i poza byciem dobrym słuchaczem niewiele potrafi zaoferować osobom, które przychodzą do niego w poszukiwaniu pocieszenia, rady czy zwyczajnego wsparcia emocjonalnego.
– Bez problemu wytyka innym błędy i wszelkie potknięcia, ale i tak to wobec siebie samego jest najbardziej krytyczny. W gruncie rzeczy jest bardzo niepewny siebie, wiecznie niezadowolony z efektów swojej pracy i postępów, które są w jego oczach zawsze niewystarczające – rodzice (nieświadomie, ale jednak) zaszczepili w nim poczucie, że jest niewiele wart i ciężko mu się z tego otrząsnąć.
– Towarzysko obraca się głównie w wąskim gronie najbliższych znajomych, ale nie unika całkiem kontaktu z innymi czy różnych wypadów towarzyskich – wbrew pozorom lubi towarzystwo ludzi, nawet, jeśli często go drażnią swoimi zachowaniami. Mimo wszystko, jak bardzo by się sam przy tym nie upierał, daleko mu do bycia samotnikiem.
– Ma spore problemy z bezsennością, przez co bardzo często można się na niego natknąć w trakcie jego nocnych spacerów po okolicach dormu i wytwórni.
– Mimo tego, że zachowanie ich rodziców było jedynie (czasem może nieodpowiednio przez nich prezentowanym) wynikiem ekscytacji nie wizją córeczki, a ogólnie pojawienia się na świecie ich własnego, pierworodnego szkraba, Areum od początku interpretował to… Nieco inaczej. Od imienia, przez wszystkie kolorowe ubranka, spineczki, rzucane mimochodem i nieprzemyślane uwagi samych rodziców, ale też innych osób w jego życiu – to wszystko sprawiło, że skończył z bardzo głęboko zakorzenionym poczuciem, że nie jest tym, czego wszyscy oczekiwali. Że nie jest tym, czego chcieli. Z tym poczuciem radził sobie tak, jak potrafił; czyli złością, pasywną agresją, izolacją i stopniowym oddalaniem się od rodziców, którzy przegapili moment, w którym zatrzymanie tego procesu było jeszcze możliwe.
– Ma dwie siostry, z czego jedna jest adoptowana. Ich relacje z rodzicami, dla odmiany pozbawione szeregu niedopowiedzeń owocujących negatywnymi emocjami, bardzo łatwo przyszło mu zinterpretować jako potwierdzenie tego, że to właśnie na posiadaniu córek zależało im najbardziej.
– Nauka gry na skrzypcach była ostatnią próbą znalezienia wspólnego języka z rodzicami – i chociaż ich nadzieje na to, że pójdzie w ich ślady okazały się złudne, dokładając tylko do i tak już napiętej atmosfery wiszącej między nimi, tak sam Areum nie żałuje, że spróbował. Gra niezmiennie od lat pomaga mu się zrelaksować i jest jedną z jego ulubionych form ucieczki od… Wszystkiego i niczego, właściwie. Zawsze, kiedy potrzebuje się wyłączyć sięga właśnie po skrzypce.
– Kiedy miał piętnaście lat dostał propozycję wzięcia udziału w przesłuchaniu do wytwórni muzycznej. W pierwszym odruchu nie wykazał zainteresowania, do tego stopnia, że kobiecie, która go zaczepiła podał fałszywy numer – kiedy jednak po powrocie do domu w odpowiedzi na tą historię usłyszał całą litanię o tym, że taka kariera nie ma nic wspólnego z muzyką i idole nie powinni się nazywać artystami, chęć stanięcia okoniem wygrała i na przesłuchaniu ostatecznie się pojawił.
– Bardzo szybko zdał sobie sprawę, że praca idola nie do końca jest tym, co mu odpowiada. W wielu aspektach czuł się jak kukiełka modelowana i układana pod widzimisię obcych mu ludzi, brakowało mu swobody i autentyczności, ale… Przyznanie tego głośno, przed samym sobą, wymagałoby odpowiedniej reakcji. Odpowiednia reakcja, z kolei, równałaby się z przyznaniem rodzicom racji – tego zrobić nie zamierzał, więc brnął w to dalej, zwyczajnie zaciskając zęby i ignorując rzeczy, które wadziły mu niczym drzazga pod paznokciem.
– Mimo wszystkich zduszonych gdzieś w odmętach podświadomości wahań i wątpliwości, dopiął swego debiutując w O.O. Uczucie satysfakcji mieszało się z dziwną paniką, która dalej siedzi mu gdzieś pod skórą; sam nie potrafi powiedzieć, czy cieszy się z tego, w jakim aktualnie jest miejscu w życiu, ale hej, już trochę za późno na odwrót.
– Ma bliznę po ugryzieniu psa na prawej łydce; pamiątka po nieprzyjemnej sytuacji z dzieciństwa z udziałem nieodpowiedzialnego właściciela i spuszczonego ze smyczy owczarka o ewidentnych brakach w wychowaniu i tresurze.
– Jest strasznie uparty, do tego stopnia, że w kłótniach nawet, jeśli zda sobie sprawę, że jest w błędzie, nie przestanie brnąć w swoje – ciężko powiedzieć, czy bardziej ze względu na to, że nie lubi nie mieć racji, czy przez frustrację, jaką potrafi tym w ludziach obudzić.
– Nie jest specjalnie przyjazną osobą, a za czasów bycia trainee wyrobił sobie reputację na tyle oschłego i nieprzystępnego, że wszystkie świeżaczki omijały go szerokim łukiem. I choć nie jest aż takim podłym bucem, za jakiego potrafi uchodzić, nie można mu odmówić tendencji do złośliwości, brutalnej szczerości i braku taktu czy wyczucia. Otwarte okazywanie empatii nigdy nie przychodziło mu naturalnie i poza byciem dobrym słuchaczem niewiele potrafi zaoferować osobom, które przychodzą do niego w poszukiwaniu pocieszenia, rady czy zwyczajnego wsparcia emocjonalnego.
– Bez problemu wytyka innym błędy i wszelkie potknięcia, ale i tak to wobec siebie samego jest najbardziej krytyczny. W gruncie rzeczy jest bardzo niepewny siebie, wiecznie niezadowolony z efektów swojej pracy i postępów, które są w jego oczach zawsze niewystarczające – rodzice (nieświadomie, ale jednak) zaszczepili w nim poczucie, że jest niewiele wart i ciężko mu się z tego otrząsnąć.
– Towarzysko obraca się głównie w wąskim gronie najbliższych znajomych, ale nie unika całkiem kontaktu z innymi czy różnych wypadów towarzyskich – wbrew pozorom lubi towarzystwo ludzi, nawet, jeśli często go drażnią swoimi zachowaniami. Mimo wszystko, jak bardzo by się sam przy tym nie upierał, daleko mu do bycia samotnikiem.
– Ma spore problemy z bezsennością, przez co bardzo często można się na niego natknąć w trakcie jego nocnych spacerów po okolicach dormu i wytwórni.