zdjęcieinformacjebiografia
Kim Jinsoo
Jung Ho Seok


siebie w centrum uwagi ✦ mało asertywne osoby ✦ bycie w kontroli ✦ pikantne jedzenie ✦
głupich przezwisk ✦ naiwnych ludzi ✦ mdłego jedzenia ✦ koloru zielonego ✦ pszczół ✦
Kim Jinsoo
Imbir
24.10.1996, Seul, Korea Południowa
koreańskie
policjant
posterunek policji w Jongno
Imbir
24.10.1996, Seul, Korea Południowa
koreańskie
policjant
posterunek policji w Jongno
biografia
Psychopata, sadysta, szowinista, narcyz. Ale mówi „dzień dobry” na klatce i pomaga zakupy wnieść, więc to dobry chłopak jest.
Jinsoo urodził się w niezbyt bogatej, wielodzietnej rodzinie bez szerszych perspektyw na rozwój osobisty. Rodzice zajmowali się czymś przyziemnym, rodzeństwo było wrzodem na dupie, a sam Jinsoo szybko odkrył, jak ludzie są głupi.
Zaczęło się niewinnie, jeszcze w szkole podstawowej, gdzie szybko odnalazł idealną strategię na dostawanie nieco lepszych ocen od swoich rówieśników bez ślęczenia nad książkami. Uśmiech, miłe słowo i czasami drobny, nic nie znaczący podarek zaskarbiały sobie przywileje u nauczycieli, ale też rówieśników. Kim nie należał do idiotów. Miał świadomość, że bycie pupilkiem belfra nie skończy się dobrze, trzeba przekupić jeszcze resztę idiotów siedzących za biurkami. Potem poszło gładko. Umycie talerzy tuż przed tym, zanim mama wróci z pracy, by mogła zastać go odkładającego ostatnie sztuki na suszarkę, podanie tacie gazety, gdy jeszcze o to nie prosił, pomoc tym starym prukwom mieszkającym piętro niżej wnieść zakupy… Wszystkie te drobne gesty, które kosztowały tak niewiele, dawały tak dużo przewagi. W czym? W byciu najlepszym uczniem, synem, młodym chłopcem.
Gdzieś na etapie szkoły średniej zaczął bardziej eksperymentować. Pozbywał się konkurencji w wyścigu na najbardziej ukochaną osobę w swojej bańce jedna, po drugiej. Namówienie kogoś na zasabotowanie projektu naukowego głównego rywala, rozpuszczenie paskudnej plotki, włożenie gumy we włosy — a to wszystko nadal pozostając w nienagannym świetle większości obserwujących. Po drodze może ktoś zrozumiał, z kim ma do czynienia, ale nie mógł się przebić przez tworzoną przez lata tarczę ideału Jinsoo.
Po szkole średniej udał się na studia policyjne, co nieco zszokowało ludzi w jego otoczeniu, bo przecież tak młody, ambitny chłopak mógł zostać każdym — prawnikiem, gwiazdą showbiznesu, działaczem społecznym… Było to dla nich jak mierzenie trochę poniżej jego wartości. Sam Jinsoo zdawał sobie sprawę, że z pewnością nie podołałby wystawieniu na większą „publikę”. Mała ilość oczu oznaczała mniejsze szanse na przyłapanie i łatwiejszą drogę ewentualnego wykręcania się z zarzutów. Nie chciał zostawać osobą jakkolwiek publiczną. Poza tym… bycie policjantem dawało mu idealne okazje do bycia w kontroli nad innymi ludźmi.
W życiu zawodowym poszło mu całkiem gładko. Nie nabył jeszcze żadnej poważnej nagany. Wszyscy są zadowoleni z jego sumiennej pracy i niesamowitych wyników. W życiu prywatnym też nie ma na co narzekać. Idealny, ukochany przez wszystkich. I tylko on sam wie, jak okropne myśli krążą po jego głowie.
Jinsoo urodził się w niezbyt bogatej, wielodzietnej rodzinie bez szerszych perspektyw na rozwój osobisty. Rodzice zajmowali się czymś przyziemnym, rodzeństwo było wrzodem na dupie, a sam Jinsoo szybko odkrył, jak ludzie są głupi.
Zaczęło się niewinnie, jeszcze w szkole podstawowej, gdzie szybko odnalazł idealną strategię na dostawanie nieco lepszych ocen od swoich rówieśników bez ślęczenia nad książkami. Uśmiech, miłe słowo i czasami drobny, nic nie znaczący podarek zaskarbiały sobie przywileje u nauczycieli, ale też rówieśników. Kim nie należał do idiotów. Miał świadomość, że bycie pupilkiem belfra nie skończy się dobrze, trzeba przekupić jeszcze resztę idiotów siedzących za biurkami. Potem poszło gładko. Umycie talerzy tuż przed tym, zanim mama wróci z pracy, by mogła zastać go odkładającego ostatnie sztuki na suszarkę, podanie tacie gazety, gdy jeszcze o to nie prosił, pomoc tym starym prukwom mieszkającym piętro niżej wnieść zakupy… Wszystkie te drobne gesty, które kosztowały tak niewiele, dawały tak dużo przewagi. W czym? W byciu najlepszym uczniem, synem, młodym chłopcem.
Gdzieś na etapie szkoły średniej zaczął bardziej eksperymentować. Pozbywał się konkurencji w wyścigu na najbardziej ukochaną osobę w swojej bańce jedna, po drugiej. Namówienie kogoś na zasabotowanie projektu naukowego głównego rywala, rozpuszczenie paskudnej plotki, włożenie gumy we włosy — a to wszystko nadal pozostając w nienagannym świetle większości obserwujących. Po drodze może ktoś zrozumiał, z kim ma do czynienia, ale nie mógł się przebić przez tworzoną przez lata tarczę ideału Jinsoo.
Po szkole średniej udał się na studia policyjne, co nieco zszokowało ludzi w jego otoczeniu, bo przecież tak młody, ambitny chłopak mógł zostać każdym — prawnikiem, gwiazdą showbiznesu, działaczem społecznym… Było to dla nich jak mierzenie trochę poniżej jego wartości. Sam Jinsoo zdawał sobie sprawę, że z pewnością nie podołałby wystawieniu na większą „publikę”. Mała ilość oczu oznaczała mniejsze szanse na przyłapanie i łatwiejszą drogę ewentualnego wykręcania się z zarzutów. Nie chciał zostawać osobą jakkolwiek publiczną. Poza tym… bycie policjantem dawało mu idealne okazje do bycia w kontroli nad innymi ludźmi.
W życiu zawodowym poszło mu całkiem gładko. Nie nabył jeszcze żadnej poważnej nagany. Wszyscy są zadowoleni z jego sumiennej pracy i niesamowitych wyników. W życiu prywatnym też nie ma na co narzekać. Idealny, ukochany przez wszystkich. I tylko on sam wie, jak okropne myśli krążą po jego głowie.