zdjęcieinformacjebiografia
Ong Sarang
Kim Yoojung


filmy noir ▪ electric swing ▪ gorzka kawa ▪ ryzyko i związaną z nim adrenalinę ▪ nagłe i niespodziewane zwroty akcji ▪ nowe wyzwania, zarówno intelektualne jak i sprawnościowe ▪ matematyka, statystyka i strategia ▪ gry losowe, hazard ▪ anime ▪ jrock, j-pop ▪ oversize'owe bluzy i koszulki ▪ łamanie przepisów drogowych ▪ motocykle i szybka jazda ▪ kuchnia japońska ▪ słone przekąski ▪ żelki anyżowe ▪ samorozwój i wyzwania intelektualne ▪ dania z ryb ▪ ma boleć ▪ seriale medyczne i wojskowe ▪ kolor biały ▪ rzemyki ▪ karaoke w ciemno
ciasne, wąskie przestrzenie ▪ przewidywalność i strach ▪ jasne, ostre światło ▪ cwaniactwo i głupota ▪ słodkie smaki i zapachy ▪ hity typu "white girls' music" ▪ braku konkretności, niezdecydowanie ▪ kuchnia włoska i hiszpańska ▪ spora gama fastfoodów i streetfoodów ▪ nieróbstwo ▪ brak mózgu ▪ tatuaże z chińskimi/japońskimi znakami z przekazem rodem z translatora ▪ koty ▪ spora część warzyw; koperki, szczypiorki i inne badyle ▪ próby moralizowania ▪ woda i sporty wodne ▪ tępe noże ▪ rozpadające się kanapki ▪ kolejki ▪ samce alfa ▪ ponad połowa męskiej populacji tego świata ▪ pijaństwo ▪ kpop
Ong Sarang
Senna, Rakkī
21 marca 1998 r. Seul, Korea Południowa
Koreańskie
Seoul National University Hospital
ratownik medyczny
Senna, Rakkī
21 marca 1998 r. Seul, Korea Południowa
Koreańskie
Seoul National University Hospital
ratownik medyczny
biografia
But still, you rise through it all
On Sarang urodziła się w Seulu, w rodzinie o silnych tradycjach wojskowych. Była córką pułkownika koreańskich sił powietrznych, On Taewoona, który swoją karierę poświęcił obronie kraju i szkoleniu kolejnych pokoleń pilotów. Życie Sarang naznaczone było również tragedią. Gdy miała zaledwie ctrzy lata, jej matka przegrała swoją długoletnią walkę z nowotworem. Dziewczyna zachowała tylko jedno wspomnienie z wczesnego dzieciństwa – obraz matki, która śmiejąc się, wiązała jej włosy w warkocz podczas słonecznego poranka. Nic więcej. Jedno wspomnienie i imię. Ze względu na obowiązki ojca, który często przebywał poza domem, wychowywała ją opiekunka, do dziś pamiętana przez nią jako poczciwa i pełna ciepła. I choć dziewczynie brakowało jej obecności rodziców, normalnych weekendów w kinie czy wycieczek, to od najmłodszych lat była zafascynowana pracą ojca. Uwielbiała słuchać jego historii o lotach, misjach i sile, jaką dawała służba w siłach powietrznych, nieistotne ile razy już by ich nie usłyszała.
Już jako dziecko Sarang postanowiła, że pójdzie w ślady ojca. Zafascynowana, zainsspirowana i pełna ambicji. Wiedziała, że droga ta będzie wymagająca, ale była gotowa na wyzwania i pełna motywacji, by zmierzyć się z wszelkimi trudnościami na swojej drodze. Po ukończeniu szkoły średniej z doskonałymi, ponadprzeciętnymi, wynikami, aplikowała do Koreańskiej Akademii Sił Powietrznych, tak zwanego KAFA. I od samego początku żyła postanowieniem i potrzebą, aby udowodnić, że miejsce w akademii zdobyła dzięki własnym umiejętnościom, a nie dzięki nazwisku ojca. Pozytywnie przeszła rygorystyczne testy sprawnościowe, zdrowotne i psychologiczne, czym otworzyła sobie drogę do rozpoczęcia czteroletniego szkolenia w KAFA.
Podczas nauki w akademii Sarang zmagała się z wieloma wyzwaniami. Jako kobieta w dominująco męskim środowisku musiała nieustannie udowadniać swoją wartość. Wielu współkadetów, szczególnie mężczyzn, podważało sens jej obecności w KAFA. Plotki, że jest tam tylko dzięki swojemu nazwisku, były dla niej dodatkowym kopem motywacyjnym, by pracować jeszcze ciężej. Była ambitna i bezwzględnie dążyła do doskonałości, chcąc nie tylko sprostać oczekiwaniom, ale i przewyższyć je.
Po czterech latach Sarang ukończyła akademię z wyróżnieniem i uznaniem wielu, choć nie wszystkich, instruktorów. A wciąż spotykała się z kadetami ze swojego roku czy młodszymi, którzy nie zmienili swojego zdania i jej sukces zrzuciło na jej rodowód. W kolejnych dwóch latach ukończyła podstawowe, zaawansowane i specjalistyczne szkolenie pilotażowe, ostatecznie zostając przydzieloną do jednej z jednostek bojowych. Tam zaczęła brać udział w ćwiczeniach bojowych i misjach treningowych, doskonaląc swoje umiejętności jako pilot. Jej zdolności oraz determinacja przyniosły jej szacunek zarówno wśród jednostki do której trafiła, jak i kolegów do niej należących. Dzięki swoim osiągnięciom Sarang szybko awansowała też, uzyskując rangę porucznika w stosunkowo młodym wieku.
Momentem przełomowym w jej życiu była śmierć ojca. (Już wtedy) Generał On Taewoon zmarł na zawał serca, który przyszedł w momencie, gdy mężczyzna pozostawał sam w swojej kwaterze, szykując się do snu. Sarang miała wówczas zaledwie dwadzieścia cztery lata. Śmierć ojca była dla niej potężnym ciosem emocjonalnym, ale okazała się także początkiem trudnego okresu w jej karierze. Następcą generała On, przełożonym Sarang, został długoletni rywal poprzednika, który w zasadzie całą swoją karierę był krok za mężczyzną, pozostając w cieniu jego osiągnięć i zdolności. Nowy dowódca, pełen urazy i zazdrości, uczynił życie Sarang istnym piekłem zaledwie w ciągu kilku kolejnych tygodni Podważał jej kompetencje, blokował możliwości awansu i przypisywał jej błędy, których nie popełniła, a także nie dopuszczał do misji, koniecznych do zakończenia jej okresu szkoleniowego. I szybko jasnym stało się, że filmy o nadużyciach w koreańskiej armii, nie były tylko filmami i nie dotyczyły nie tylko mężczyzn, ale przede wszystkim kobiet. I kiedy przełożony dopuścił się napaści seksualnej na dziewczynie, dopiero spadł na nią ciężar rzeczywistości i beznadziejności, które przez ostatni czas starała się od siebie odpychać. Nagle koledzy z jednostki przestali być kolegami, a rzeczywistość uświadomiła ją, że była w tym wszystkim, także na świecie, sama. I nikt jej nie pomoże, nikt nie osłoni swoją rangą. I że nie ma co liczyć na sprawiedliwość, bo wojsko rządziło się własnymi prawami, niczym państwo w państwie.
W końcu udało się ją złamać, a ona porzuciła jedyne marzenie, które jeszcze w nienamacalny sposób trzymało ją blisko utraconej rodziny. Gorzki smak przegranej i gorycz rozczarowania chwyciły się jej i nie puszczały przez kolejne lata. I w zasadzie... nigdy, aż do tej pory nie puściły. Nauczyła się tylko upychać je nie tyle co pod uśmiechem, a pod neutralnym wyrazem twarzy, z którego nie szło zetrzeć zblazowania. W nieco innym kierunku kariery odwróciła się stosunkowo szybko, potrzebując zająć głowę czymś, co było zmienne, co mimo wszystko przynosiło spory zastrzyk adrenaliny, a co jednocześnie wiązało się z pomocą innym - bo skoro jej nie dało się pomóc, bo dawno zapadła się jej przeszłość i podwaliny wszystkiego, na co pracowała - to może chociaż innym.
Chcąc też nieco bardziej odsunąć od siebie przeszłość, chętniej przedstawia się pseudonimem niż prawdziwym imieniem, chociaż tego się nie wypiera.
You felt safe in the dark?