zdjęcieinformacjebiografia
Yoon Jinwoo
Lee Dongmin


nadawać ludziom przezwiska; przeboje Park Jiyoon; grę w darta; słodycze; boks birmański i muay thai; działać kuzynce na nerwy; flirtować; staranne pismo; noc; długie prysznice; haiku; książki fantasy; tatuaże ze znaczeniem; ćwiczyć przy piosenkach Eminema; tradycyjne listy
zadufanych w sobie pacanów; spisków; tradycyjnej koreańskiej kuchni; mleka smakowego; niespodzianek; dyskutować o powrocie do służby; technologicznych nowinek; bezmyślnych gangusów; psów; sztywnych garniturów; ludzi działających na pokaz; niesprawiedliwości; miękkich materaców; streamerów; astrologii
Yoon Jinwoo
Jin
08/03/1996, Seoul
koreańskie
prywatny ochroniarz
niezależny wykonawca
Jin
08/03/1996, Seoul
koreańskie
prywatny ochroniarz
niezależny wykonawca
biografia
Z dniem 17 lutego 2020 roku, miejski Sąd Wyższy dystryktu Seocho podtrzymuje co następuje: na podstawie zebranych dowodów i zeznań świadków oskarżony Yoon Jinwoo zostaje uznany winnym postawionych mu zarzutów, a tym samym skazany za zabójstwo drugiego stopnia wyrokiem ośmiu lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie nie wcześniej niż po odbyciu co najmniej połowy ustanowionego wyroku.
Oskrżony Yoon Jinwoo. Nie oficer. Nie inspektor, choć przecież był wtedy świeżo upieczonym absolwentem i oczekiwał na swój pierwszy, oficjalny przydział. Oskarżony. Yoon. Jinwoo. Echo tych słów jeszcze długo rozbrzmiewało w jego pamięci w akompaniamencie histerycznego śmiechu. Zakończyć z wyróżnieniem czteroletnie studia na Narodowym Uniwersytecie Policyjnym tylko po to, by zaraz skończyć za kratkami, to dopiero ironia! Choć jeśli się nad tym zastanowić, w policjantach i złodziejach zawsze grał rolę bandziora... Może nie powinien był tak uparcie sprzeciwiać się przeznaczeniu?
Marzenie o zostaniu światowej klasy detektywem ukształtowało się w nim dopiero gdzieś pod koniec pierwszej klasy liceum, kiedy w gazetach ukazał się artykuł na temat jednego z - tak rzadko w Korei Południowej spotykanych - seryjnych morderców, który po latach siania terroru został wreszcie ujęty przez wymiar sprawiedliwości. Praca zaangażowanych w śledztwo policjantów, których zdjęcie zamieszczono zaraz obok, wywarła na Jinwoo tak wielkie wrażenie, że jeszcze tego samego wieczoru wycinek z prasy trafił na tablicę korkową nad jego biurkiem i pozostał tam aż do czasu studiów.
Wcześniej tak naprawdę nie zastanawiał się nad tym, kim właściwie chciałby zostać. Jako jedyny syn wiecznie nieobecnego, koreańskiego dyplomaty oraz popularnej lobbystki, nigdy nie czuł na karku rodzicielskiej presji związanej z wyborem życiowej kariery, a i dziadkowie, którym został podrzucony na wychowanie nie próbowali na siłę wbijać mu do głowy doktorskich tytułów. Tak długo, jak utrzymywał stopnie na przyzwoitym poziomie i trzymał się z dala od kłopotów nie widzieli najwyraźniej powodów, by strofować go przedwcześnie takimi dylematami. Mieli zresztą większe zmartwienia na głowie, jako że jego kuzynka zdawała się przyciągać problemy za nich dwoje.
Niesforna dzikuska, z którą przyszło mu dzielić dom była dla niego jak siostra i tak też zawsze ją postrzegał. Dziewczyna towarzyszyła mu odkąd tylko sięgał pamięcią i Yoon z przyjemnością roztaczał wokół niej braterską troskę, nawet jeśli równie często, jak innym i jemu skakała do gardła, w każdej chwili gotowa uraczyć go jakimś niewybrednym komentarzem czy zaczepnym kuksańcem. Zwykle zresztą z wzajemnością. Bez względu jednak na sytuację, zawsze stali za sobą murem i nie było dnia, kiedy Jinwoo nie byłby gotów skoczyć za nią w ogień... Albo go dla niej ugasić. To prawdopodobnie ona była powodem narodzin jego rycerskości, a ostatecznie stała się również źródłem jego upadku.
Licealne egzaminy końcowe, służba wojskowa, upragnione studia, a w końcu własny numer odznaki - wszystko układało się po jego myśli; wizja kariery w policji z każdym dniem stawała się coraz bardziej realna i nawet w najgorszych koszmarach nie spodziewał się, że ten sam system, którego częścią tak bardzo pragnął się stać, zawiedzie go w najmniej odpowiednim momencie. Wrócił do domu jedynie na chwilę, aby nacieszyć się sukcesem z rodziną, gdy odkrył, że podczas jego nieobecności "siostra" wpakowała się w kolejne kłopoty. Jej nowy chłoptaś okazał się jednym z tych drani, przed którymi zawsze ostrzegali ją rodzice i po kilku szczęśliwych miesiącach, które miały najwyraźniej zamydlić jej oczy, pokazał swoją prawdziwą twarz.
Siniaki, które zostawiał na jej skórze nie były wcale najgorsze, bo dopiero to, do czego zmuszał ją dla pieniędzy przed internetową kamerką sprawiło, że Yoon prawdopodobnie po raz pierwszy stracił nad sobą kontrolę. Znalazł drania jeszcze tego samego wieczoru i stosownymi argumentami wybił mu z głowy dalszy kontakt z kuzynką, mając nadzieję, że to załatwi sprawę. Nie załatwiło: kilka dni później znaleziono go martwego we własnym mieszkaniu, ze śladami po pięściach Jina i toną jego DNA na miejscu zbrodni. Nie miało znaczenia, że delikwent żył, kiedy opuszczał jego mieszkanie, a noż wciśnięty między żebra ofiary z całą pewnością nie należał do niego. W świetle prawa stał się głównym podejrzanym, a żadne okoliczności nie przemawiały na jego korzyść. Wszystko to, w co wierzył (sąd rejonowy, potem apelacyjny) zawiodło i zanim się obejrzał, dla opinii publicznej był już jednym z tych zbirów, przeciwko którym planował kiedyś walczyć, a którzy tylko czekali aż opuści gardę.
Minęły niemal cztery lata zanim udało się znaleźć prawnika, z którego pomocą schwytano prawdziwego zabójcę i dzięki któremu pojawiły się dowody poświadczające niewinność Jinwoo. Połowę wyroku miał już wtedy za sobą, a kiedy wreszcie wyszedł na wolność, nie był już tą samą osobą. Propozycja wznowienia służby po zakończeniu stosownych procedur napawała go jedynie wstrętem, dlatego stanowczo odmówił współpracy. Ojciec, który okryty wstydem wcześniej ustąpił ze stanowiska nie miał podobnych oporów i z radością przyjął nową posadę w jednej z placówek dyplomatycznych, czego jego pierworodny nie miał mu za złe. Matka, na której w tym czasie spoczywał obowiązek utrzymania rodziny z ulgą wróciła do Korei i podjęła pracę w lokalnej firmie, a dziadkowie, którzy ani nawet na moment nie zwątpili w jego niewinność mogli wreszcie nieco odetchnąć.
Niestety, sam Yoon nie mógł powiedzieć o sobie tego samego. Zagubiony i rozgoryczony wyjechał z Seulu (byle dalej od medialnego szumu), w poszukiwaniu nowej drogi, ale ta po kilku miesiącach zaprowadziła go z powrotem do stolicy, gdzie zgodził się wreszcie przyjąć po znajomości prywatne zlecenie i po zakończeniu odpowiedniego szkolenia poświęcił się całkowicie roli ochroniarza. Nie oficera. Nie inspektora, ale przede wszystkim - nie oskarżonego.