zdjęcieinformacjebiografia
On Hakjin
IU, właśc. Lee Ji-eun


- Kaligrafia - wciąż pielęgnowana przez nią sztuka, którą widać w jej życiu na wiele sposobów, przez wyrafinowane pismo, posługiwanie się wyłącznie piórem lub ściany pokoju zapisane po brzegi finezyjnymi cytatami z piosenek.
- Sztuka - to w związanej z nią szkole odkryła swoje powołanie i nawet niewielkie jej oblicza budzą w niej miłe wspomnienia tamtych czasów.
- Malowanie i modelarstwo - od tego zaczynała swoją artystyczną podróż i nie zamierza z tego rezygnować
- Natura - tylko ta dzika i piękna, wolna od parszywej ręki nędznego człowieka
- Spotkania towarzyskie - to tylko kolejna, niepowtarzalna okazja by pokazać swoją wyjątkowość reszcie świata.
- Modeling – oglądanie pięknych, szczupłych i dobrze ubranych ludzi poprawia jej nastrój po całych dniach oglądania współpracowników. Gdyby miała szanse spróbowałaby w nim swoich sił.
- Kursy online – szansa bycia lepszą, której boomerzy nie zrozumieją. W jej oczach ważniejsze jest dynamiczne kształcenie się zgodne z trendami niż jakikolwiek świstek z uczelni wyższej.
- Media społecznościowe – przeglądać, aktualizować, istnieć w nich. Widząc co przetacza się ulicami Korei, woli zamiast tego scrollować główną.
- Sztuka - to w związanej z nią szkole odkryła swoje powołanie i nawet niewielkie jej oblicza budzą w niej miłe wspomnienia tamtych czasów.
- Malowanie i modelarstwo - od tego zaczynała swoją artystyczną podróż i nie zamierza z tego rezygnować
- Natura - tylko ta dzika i piękna, wolna od parszywej ręki nędznego człowieka
- Spotkania towarzyskie - to tylko kolejna, niepowtarzalna okazja by pokazać swoją wyjątkowość reszcie świata.
- Modeling – oglądanie pięknych, szczupłych i dobrze ubranych ludzi poprawia jej nastrój po całych dniach oglądania współpracowników. Gdyby miała szanse spróbowałaby w nim swoich sił.
- Kursy online – szansa bycia lepszą, której boomerzy nie zrozumieją. W jej oczach ważniejsze jest dynamiczne kształcenie się zgodne z trendami niż jakikolwiek świstek z uczelni wyższej.
- Media społecznościowe – przeglądać, aktualizować, istnieć w nich. Widząc co przetacza się ulicami Korei, woli zamiast tego scrollować główną.
- Fitness, a zwłaszcza bieganie - Jest to jedynie metoda osiągnięcia idealnego wyglądu, a każdy kto twierdzi inaczej najpewniej kłamie.
- Gotowanie - szeroka gama gotowego jedzenia i stragany to aż nad to co człowiek potrzebuje, po co sobie niepotrzebnie brudzić ręce.
- Zwierzęta domowe - brudzą, uczulają i trzeba się nimi zajmować w czasie w którym ktoś mógłby się zajmować nią.
- Gry komputerowe – zajęcie przegrywów uciekających w inną rzeczywistość zamiast zająć się swoim życiem, to jedyna poprawna opinia w tym temacie.
- Karaoke – nie ma dowodu na to, że ludzie przychodzący na takie wydarzenia są poczytalni. Najczęściej jedno wyje jak maciora w rui, a reszta klaszcze do wtóru, obłęd.
- Pedicure – jedyną osobą mogącą dotykać jej stopy jest ona sama, Nie lubi tego i nie musi mieć do tego powodów.
- Gotowanie - szeroka gama gotowego jedzenia i stragany to aż nad to co człowiek potrzebuje, po co sobie niepotrzebnie brudzić ręce.
- Zwierzęta domowe - brudzą, uczulają i trzeba się nimi zajmować w czasie w którym ktoś mógłby się zajmować nią.
- Gry komputerowe – zajęcie przegrywów uciekających w inną rzeczywistość zamiast zająć się swoim życiem, to jedyna poprawna opinia w tym temacie.
- Karaoke – nie ma dowodu na to, że ludzie przychodzący na takie wydarzenia są poczytalni. Najczęściej jedno wyje jak maciora w rui, a reszta klaszcze do wtóru, obłęd.
- Pedicure – jedyną osobą mogącą dotykać jej stopy jest ona sama, Nie lubi tego i nie musi mieć do tego powodów.
On Hakjin
Jim
5 maja 2004r. Seul
koreańskie
makijażystka
TUNE Entertaiment
Jim
5 maja 2004r. Seul
koreańskie
makijażystka
TUNE Entertaiment
biografia
Od dziecka zawsze chciała być zauważona, to jednak nie było proste gdy przed nią rodzice mieli już swojego pierworodnego. Klocki przez to zawsze układała za wolno, pisać nauczyła się później, a kolejne kroki w poznawaniu świata stawiała nieporadnie, jakby na starcie dostała mniejszy zestaw narzędzi do poznawania świata. W jej małej, czarnowłosej głowie, wśród dziecięcych wzlotów i upadków, wytworzyła się postawa w myśl której ”nie umiem” miało być zakończeniem każdej próby. Czuła wtedy obecność rodziców - złym zachowaniom poświęcali najwięcej uwagi. Z perspektywy dziecka otrzymała to co chciała; liczne godziny spędzone z matką nad zeszytami, ojca prośbą i groźbą nakłaniającego skłaniającego ją do podjęcia kolejnej próby. Malutki świat kręcił się wokół niej, to jednak nie sprawiało, że czuła się spełniona. Spojrzenia jej rodziców wciąż kierowały się na inne dzieci, a wraz z tym budziła się w niej zazdrość o ich uwagę, której tak potrzebowała.
Pójście do szkoły odwróciło wszystko. Wcześniejsze oceniane z perspektywy starszego rodzeństwa miało odejść na drugi plan. Wśród rówieśników, szybko przejrzała na oczy. Ich atencji nie dało tak się zdobyć. Bycie najgorszą oznaczało osamotnienie, koleżeńskie przemilczenie i zapomnienie. Uparta i nieposłuszna nie mogła liczyć na nic więcej niż pas ojca, który wraz z nowym etapem życia, zaczął inaczej ją traktować. Musiała wziąć się w garść, nadgonić stracony czas. Stać się tak dobrą jak nikt inny. Bycie najlepszą wersją samej siebie przychodziło jej z trudem, ale z roku na rok osiągała lepsze wyniki. Dyplomy pokrywały się wysokimi notami, a ich brzegi czerwonymi paskami. Odkryła w sobie zamiłowanie do rysunku, malowania i modelarstwa, które pozwalały jej pokazywać świat jej oczyma. Dorównanie rodzeństwu na pewnym etapie również przychodziło łatwiej, ale wraz z kolejnym popołudniem spędzonym na nauce oddalała się od niego coraz bardziej.
Nie chciała spostrzec gdy życie jej rodziny zaczęło się rozpadać. Brat zamykał się w pokoju z słuchawkami na uszach, a rodzice kłócili o to gdzie matka była zeszłego wieczoru. Z nosem nad piórem poznawała piękno kaligrafii, tak ważnej w koreańskiej kulturze. Ćwiczyła rękę i oko, dochodziła do precyzji w kreskach, które z każdą kolejną kartką były coraz smuklejsze, giętsze, bardziej finezyjne. To właśnie z tego była najbardziej dumna kończąc pierwszą szkołę, po której trzeba było zdecydować się na dalszą drogę życia.
Z polecenia szkolnej kadry, jej rodzice posłali ją do liceum plastycznego. Niewielka szkoła, pokazała dziewczynie wiele oblicz piękna. W murach nie znalazła tylko sztuki, którą plan lekcyjny był wypełniony po brzegi. Nastoletnie życie niosło za sobą konieczność zadbania o swoje piękno wyrażane w gestach, mowie i wyglądzie. Koreańczycy cenili sobie powierzchowność. a ona chciała być ceniona przez koreańczyków. To wtedy pierwszy raz sięgnęła po kosmetyki matki, która miała ich niezliczone ilości dla męża, szefa i kochanka. Krem pod oczy, nawilżająca pomadka i róż wystarczyły jej tylko na pierwszy rok, gdy jeszcze wieczorami w internecie szukała jak tego dokładnie używać. Wrodzony plastyczny dryg pchał ją do przodu, zachęcając do zakupu kolejnych pędzli i produktów. Eksperymentowała, a wraz z tym odkrywała siebie, mogąc stać się każdym kogo chciała w lustrze zobaczyć.
Kultura piękna pochłonęła ją bez reszty. Jadła wybiórczo chcąc zachować linie rodem z okładek kolorowych magazynów. Biegała o świcie, wierząc, że każdy kilogram mniej przybliża ją do piękna, którego potrzebowała bardziej niż powietrza. Będąc w szkole podstawowej idealną uczennicą, w szkole średniej naturalnie przyszło jej zachowanie przyzwoitych ocen, które choć wciąż były ważne, nie grały już kluczowej roli w jej życiu.
Dyplom ukończenia szkoły był dla niej początkiem właściwej drogi. Znała swoją wartość, a była ona nie mała. Nie chciała stać się jak każdy, trafić do jakiejś pracy, wśród ludzi którzy reprezentowali sobą jedynie przeciętność. Założyła profil w mediach społecznościowych by przyjmując modelki w cenie niewiele większej od kosztów materiałów, budować swoje makijażowe portfolio. Makijaże ślubne, wieczorowe i użytkowe były dobre, ale niewystarczające by zaistnieć w sieci, przez co wieczorami na swojej twarzy tworzyła sztukę pełną detali, prostetyki makijażowej i kreatywnego wykorzystania topowych internetowych trendów. Dwa lata zajęło jej zbudowanie reputacji wystarczającej by otrzymać zatrudnienie w studiu “Tune Entertainment”.
Pójście do szkoły odwróciło wszystko. Wcześniejsze oceniane z perspektywy starszego rodzeństwa miało odejść na drugi plan. Wśród rówieśników, szybko przejrzała na oczy. Ich atencji nie dało tak się zdobyć. Bycie najgorszą oznaczało osamotnienie, koleżeńskie przemilczenie i zapomnienie. Uparta i nieposłuszna nie mogła liczyć na nic więcej niż pas ojca, który wraz z nowym etapem życia, zaczął inaczej ją traktować. Musiała wziąć się w garść, nadgonić stracony czas. Stać się tak dobrą jak nikt inny. Bycie najlepszą wersją samej siebie przychodziło jej z trudem, ale z roku na rok osiągała lepsze wyniki. Dyplomy pokrywały się wysokimi notami, a ich brzegi czerwonymi paskami. Odkryła w sobie zamiłowanie do rysunku, malowania i modelarstwa, które pozwalały jej pokazywać świat jej oczyma. Dorównanie rodzeństwu na pewnym etapie również przychodziło łatwiej, ale wraz z kolejnym popołudniem spędzonym na nauce oddalała się od niego coraz bardziej.
Nie chciała spostrzec gdy życie jej rodziny zaczęło się rozpadać. Brat zamykał się w pokoju z słuchawkami na uszach, a rodzice kłócili o to gdzie matka była zeszłego wieczoru. Z nosem nad piórem poznawała piękno kaligrafii, tak ważnej w koreańskiej kulturze. Ćwiczyła rękę i oko, dochodziła do precyzji w kreskach, które z każdą kolejną kartką były coraz smuklejsze, giętsze, bardziej finezyjne. To właśnie z tego była najbardziej dumna kończąc pierwszą szkołę, po której trzeba było zdecydować się na dalszą drogę życia.
Z polecenia szkolnej kadry, jej rodzice posłali ją do liceum plastycznego. Niewielka szkoła, pokazała dziewczynie wiele oblicz piękna. W murach nie znalazła tylko sztuki, którą plan lekcyjny był wypełniony po brzegi. Nastoletnie życie niosło za sobą konieczność zadbania o swoje piękno wyrażane w gestach, mowie i wyglądzie. Koreańczycy cenili sobie powierzchowność. a ona chciała być ceniona przez koreańczyków. To wtedy pierwszy raz sięgnęła po kosmetyki matki, która miała ich niezliczone ilości dla męża, szefa i kochanka. Krem pod oczy, nawilżająca pomadka i róż wystarczyły jej tylko na pierwszy rok, gdy jeszcze wieczorami w internecie szukała jak tego dokładnie używać. Wrodzony plastyczny dryg pchał ją do przodu, zachęcając do zakupu kolejnych pędzli i produktów. Eksperymentowała, a wraz z tym odkrywała siebie, mogąc stać się każdym kogo chciała w lustrze zobaczyć.
Kultura piękna pochłonęła ją bez reszty. Jadła wybiórczo chcąc zachować linie rodem z okładek kolorowych magazynów. Biegała o świcie, wierząc, że każdy kilogram mniej przybliża ją do piękna, którego potrzebowała bardziej niż powietrza. Będąc w szkole podstawowej idealną uczennicą, w szkole średniej naturalnie przyszło jej zachowanie przyzwoitych ocen, które choć wciąż były ważne, nie grały już kluczowej roli w jej życiu.
Dyplom ukończenia szkoły był dla niej początkiem właściwej drogi. Znała swoją wartość, a była ona nie mała. Nie chciała stać się jak każdy, trafić do jakiejś pracy, wśród ludzi którzy reprezentowali sobą jedynie przeciętność. Założyła profil w mediach społecznościowych by przyjmując modelki w cenie niewiele większej od kosztów materiałów, budować swoje makijażowe portfolio. Makijaże ślubne, wieczorowe i użytkowe były dobre, ale niewystarczające by zaistnieć w sieci, przez co wieczorami na swojej twarzy tworzyła sztukę pełną detali, prostetyki makijażowej i kreatywnego wykorzystania topowych internetowych trendów. Dwa lata zajęło jej zbudowanie reputacji wystarczającej by otrzymać zatrudnienie w studiu “Tune Entertainment”.