zdjęcieinformacjebiografia
Sohn Jayden
Lim Jaebeom


● noc ● patrzeć w gwiazdy na niebie ● wiśniowy liquid do vape'a ● latać samolotem ● motory ● brak budzika ● chodzić po lesie ● łowić ryby ● thrillery i filmy detektywistyczne (ale i komediami nie pogardzi) ● anime takie jak: Pokemony, Dragon Ball i Króla Szamanoŵ (czołówkę pamięta nawet dziś) ● mandarynki ● Gwiezdne Wojny ● corn dogi ● burze ● sporty (głównie baseball i piłkę nożną
● kiedy ktoś zapala światło gdy śpi ● upałów ● psychofanów ●swoich voice cracków podczas występów na żywo ● gotować ● kłamstwa
Sohn Jayden
JayDee/SJ
04/05/1994 | Detroit
Amerykanin
idol (XOXO)
Tune Entertaiment
JayDee/SJ
04/05/1994 | Detroit
Amerykanin
idol (XOXO)
Tune Entertaiment
biografia
Co ja takiego zrobiłem? Czy to dlatego, że nie zjadłem obiadu? tego typu pytania zadawał sobie mały Jayden, siedząc w pokoju, który tak naprawdę nie był jego pokojem, bo za takowy uważał ten oddalony o 10 619 km. Jasne, ten też miał oklejony plakatami, lecz plakaty to nie wszystko. Całkowicie nie rozumiał, dlaczego zamiast bawić się ze swoimi kolegami w Ameryce, musiał bawić się sam w Seulu - znaczy no nie do końca sam, bo towarzyszył mu młodszy brat. Ogólnie przez pierwsze kilka dni wierzył, że mama wróci i razem polecą do domu, lecz wraz z mijającym czasem, wiara (połączona z nadzieją) coraz bardziej niknęła. Oswajał się z nową rzeczywistością, tworząc wewnątrz swojej głowy przeróżne scenariusze typy „mama była agentką i musiała ratować świat, a dzieci by jej tylko przeszkadzały” albo „została porwana przez ufo”. Czasami nawet patrząc w niebo, zastanawiał się, czy on także zostanie porwany. Prawdopodobnie właśnie przez tę teorię zaczął bardziej interesować się kosmosem. Dużo czytał, oglądał różne filmy, a nawet miał marzenie zostać astronautą, aby polecieć w kosmos - a jeśli to by nie wypaliło, wtedy na drugim miejscu ulokował zostanie astronomem. I może właśnie przez chęć zostania astronautą, jego ulubionym bohaterem był Buzz Astral z Toy Story (miał nawet plastikową zabawkę, która świeciła laserem, wysuwała skrzydła, a nawet mówiła trzy różne kwestie).
Gdy dostał lunetę na urodziny, przez mniej więcej pięć minut skakał z radości (dosłownie). Oczywiście czym prędzej pobiegł ją wypróbować i od tamtej pory, gdy miał wolną chwilę albo zbyt dużo myśli atakowało jego głowę, biegł na dach lub balkon, aby przez nią popatrzeć. Przez pewien czas, prowadził nawet coś w rodzaju pamiętnika, gdzie zapisywał to, co zdołał zauważyć. Jak więc to się stało, że zamiast latać w kosmos, latał po świecie podczas trasy, albo po pomieszczeniach wytwórni? Wszystko za sprawą piosenki jednego z zespołów oraz teledysku, który niby miał dziać się na Księżycu oraz innych planetach. Jayden, przyklejony do ekranu, poczuł, jak jego serce zaczyna bić w rytm muzyki. Nie był w stanie oderwać wzroku od dynamicznych obrazów i melodii, które wypełniały salon. Światła, taniec, energia – to wszystko go oczarowało. Wydawało mu się, jakby teledysk wyciągnął rękę i zaprosił do siebie.To była jego pierwsza styczność z utworem, który tak silnie do niego przemówił. Sama piosenka opowiadała o podróży, marzeniach i przezwyciężaniu trudności – wszystkim tym, co było Jaydenowi bliskie. Od tej chwili muzyka stała się jego kolejną, a zarazem nową pasją, będącą jednocześnie ucieczką od tęsknoty za domem i matką.
Z biegiem lat Jayden zaczął eksperymentować z dźwiękami na własną rękę. Odkrył, że może wyrażać emocje i myśli poprzez muzykę. Początkowo były to tylko proste melodie na keyboardzie (który wuj o dziwo posiadał), a potem pojawiły się pierwsze teksty piosenek - gdzieś nawet miał zachowaną kartkę ze swoją pierwszą piosenką, z milionem wykreśleń, przekreśleń oraz wstawianiem słów.
Pewnego dnia, nastoletni Jayden postanowił po lekcjach pograć w parku - czyli zrobić taki mini koncert, grając na swoim instrumencie. Oczywiście najpierw wrócił do domu po keyboard, a potem autobus zawiózł go tam, gdzie chłopak chciał. Grał do późnego wieczora, mając wrażenie, że dopiero co przecież się rozstawiał. O dziwo, leżały przed nim różne pieniądze oraz biała wizytówka. Zaskoczony, długo się w nią wpatrywał, nawet przed zaśnięciem. Ostatecznie postanowił, że następnego dnia pojedzie pod adres znajdujący się na wizytówce - nic nie mówiąc wujkowi. Czy ja naprawdę… stoję przed wytwórnią? przełknął ślinę, odczuwając stres połączony z radością. Na recepcji pokazał pani otrzymaną wizytówkę i usłyszał, że ma poczekać kilka minut, ponieważ pan Lee miał spotkanie. Gdy spotkanie pana Lee dobiegło końca, zaprosił Jaydena do swojego gabinetu. Porozmawiali i za kilka dni Jayden miał przyjechać do tego budynku z keyboardem. Chłopak nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał, ale rzecz jasna potwierdził, że przyjedzie w ustalony dzień. Po powrocie do domu, aż się musiał uszczypnąć, ponieważ nadal ciężko mu było uwierzyć, że właśnie wrócił ze spotkania z łowcą talentów. Po tym, jak podczas kolejnej wizyty zaprezentował swoje umiejętności, otrzymał propozycję dołączenia do wytwórni jako trainee. Koniec końców mimo wahania, zgodził się, ponieważ zrozumiał, że to może być jego jedyna szansa oraz okazja, by zobaczyć jak to jest być idolem "od środka". Miał wtedy 16 lat.
Chłopak naprawdę ciężko trenował, często nawet kosztem snu. Wiedział, że jeden błąd mógł go wiele kosztować bo nawet wyrzuceniem z wytwórni. A on nie mógł, ba, nie chciał aby tak się potoczyło. Koniec końców, jego ciężka praca zaowocowała, ponieważ został ogłoszony członkiem nowo powstającego zespołu o nazwie XOXO. Ogólnie Jayden czuł, że z każdym występem na scenie i każdą nową piosenką, coraz bardziej odnajdywał się w nowej (artystycznej) rzeczywistości. Dzięki muzyce podróżował po świecie, poznawał ludzi, a każda wydana płyta była niczym gwiazda na jego osobistym niebie. Podczas jednej z tras koncertowych w Ameryce, odwiedził stare śmieci tj. miejsca kojarzące ze swojego dzieciństwa. Spacerując po znajomych ulicach, zdał sobie sprawę, że pomimo wielu lat spędzonych z dala od domu, zdołał odnaleźć w sobie nową siłę, a tęsknota została przykryta.
Mimo upływu lat, Jayden nie porzucił jednej czynności, a mianowicie zdarzało się, że po ciężkim dniu, nawet gdy towarzyszylo mu zmęczenie, spoglądał w niebo przez swoją starą lunetę. Kto wie, może kiedyś uda mu się zauważyć statek kosmiczny?
Gdy dostał lunetę na urodziny, przez mniej więcej pięć minut skakał z radości (dosłownie). Oczywiście czym prędzej pobiegł ją wypróbować i od tamtej pory, gdy miał wolną chwilę albo zbyt dużo myśli atakowało jego głowę, biegł na dach lub balkon, aby przez nią popatrzeć. Przez pewien czas, prowadził nawet coś w rodzaju pamiętnika, gdzie zapisywał to, co zdołał zauważyć. Jak więc to się stało, że zamiast latać w kosmos, latał po świecie podczas trasy, albo po pomieszczeniach wytwórni? Wszystko za sprawą piosenki jednego z zespołów oraz teledysku, który niby miał dziać się na Księżycu oraz innych planetach. Jayden, przyklejony do ekranu, poczuł, jak jego serce zaczyna bić w rytm muzyki. Nie był w stanie oderwać wzroku od dynamicznych obrazów i melodii, które wypełniały salon. Światła, taniec, energia – to wszystko go oczarowało. Wydawało mu się, jakby teledysk wyciągnął rękę i zaprosił do siebie.To była jego pierwsza styczność z utworem, który tak silnie do niego przemówił. Sama piosenka opowiadała o podróży, marzeniach i przezwyciężaniu trudności – wszystkim tym, co było Jaydenowi bliskie. Od tej chwili muzyka stała się jego kolejną, a zarazem nową pasją, będącą jednocześnie ucieczką od tęsknoty za domem i matką.
Z biegiem lat Jayden zaczął eksperymentować z dźwiękami na własną rękę. Odkrył, że może wyrażać emocje i myśli poprzez muzykę. Początkowo były to tylko proste melodie na keyboardzie (który wuj o dziwo posiadał), a potem pojawiły się pierwsze teksty piosenek - gdzieś nawet miał zachowaną kartkę ze swoją pierwszą piosenką, z milionem wykreśleń, przekreśleń oraz wstawianiem słów.
Pewnego dnia, nastoletni Jayden postanowił po lekcjach pograć w parku - czyli zrobić taki mini koncert, grając na swoim instrumencie. Oczywiście najpierw wrócił do domu po keyboard, a potem autobus zawiózł go tam, gdzie chłopak chciał. Grał do późnego wieczora, mając wrażenie, że dopiero co przecież się rozstawiał. O dziwo, leżały przed nim różne pieniądze oraz biała wizytówka. Zaskoczony, długo się w nią wpatrywał, nawet przed zaśnięciem. Ostatecznie postanowił, że następnego dnia pojedzie pod adres znajdujący się na wizytówce - nic nie mówiąc wujkowi. Czy ja naprawdę… stoję przed wytwórnią? przełknął ślinę, odczuwając stres połączony z radością. Na recepcji pokazał pani otrzymaną wizytówkę i usłyszał, że ma poczekać kilka minut, ponieważ pan Lee miał spotkanie. Gdy spotkanie pana Lee dobiegło końca, zaprosił Jaydena do swojego gabinetu. Porozmawiali i za kilka dni Jayden miał przyjechać do tego budynku z keyboardem. Chłopak nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał, ale rzecz jasna potwierdził, że przyjedzie w ustalony dzień. Po powrocie do domu, aż się musiał uszczypnąć, ponieważ nadal ciężko mu było uwierzyć, że właśnie wrócił ze spotkania z łowcą talentów. Po tym, jak podczas kolejnej wizyty zaprezentował swoje umiejętności, otrzymał propozycję dołączenia do wytwórni jako trainee. Koniec końców mimo wahania, zgodził się, ponieważ zrozumiał, że to może być jego jedyna szansa oraz okazja, by zobaczyć jak to jest być idolem "od środka". Miał wtedy 16 lat.
Chłopak naprawdę ciężko trenował, często nawet kosztem snu. Wiedział, że jeden błąd mógł go wiele kosztować bo nawet wyrzuceniem z wytwórni. A on nie mógł, ba, nie chciał aby tak się potoczyło. Koniec końców, jego ciężka praca zaowocowała, ponieważ został ogłoszony członkiem nowo powstającego zespołu o nazwie XOXO. Ogólnie Jayden czuł, że z każdym występem na scenie i każdą nową piosenką, coraz bardziej odnajdywał się w nowej (artystycznej) rzeczywistości. Dzięki muzyce podróżował po świecie, poznawał ludzi, a każda wydana płyta była niczym gwiazda na jego osobistym niebie. Podczas jednej z tras koncertowych w Ameryce, odwiedził stare śmieci tj. miejsca kojarzące ze swojego dzieciństwa. Spacerując po znajomych ulicach, zdał sobie sprawę, że pomimo wielu lat spędzonych z dala od domu, zdołał odnaleźć w sobie nową siłę, a tęsknota została przykryta.
Mimo upływu lat, Jayden nie porzucił jednej czynności, a mianowicie zdarzało się, że po ciężkim dniu, nawet gdy towarzyszylo mu zmęczenie, spoglądał w niebo przez swoją starą lunetę. Kto wie, może kiedyś uda mu się zauważyć statek kosmiczny?