zdjęcieinformacjebiografia
Cho Minji
Kitty Chicha


śmiać się, kawę z mlekiem, rieslingi, spać, pożerać niezdrowe ilości jedzenia, tańczyć i śpiewać, czuć się swobodnie, chodzić z głową w chmurach, adorować swojego kota Kimchi
egoistów, śmierci, nierozwiązanych sytuacji, marnowania jedzenia, kaca, ciężkich poranków, niezręcznej ciszy, krzyków i braku kultury
Cho Minji
Nana
22.02.1997
koreańskie
kadrowa/księgowa
MU:IN
Nana
22.02.1997
koreańskie
kadrowa/księgowa
MU:IN
biografia
Gdy niebo mi oporne, piekło wzruszę do dna.
S.F.
— Dlaczego chcesz u nas pracować? — zapytała po raz setny w tym kwartale panna Cho, siedząc naprzeciwko młodej, wyjątkowo żywej kobiety, której róż szminki kąsał jej zmysł estetyczny.
Uśmiechnęła się do niej zachęcająco, mimowolnie spoglądając w jej CV. Stała za barem rok, była hostessą na kilku imprezach, miała bardzo bogatą historię na Instagramie. Nie byłą pewna dlaczego sama ją zaprosiła na rozmowę kwalifikacyjną. Może po to, by zapełnić sobie dzień? By spojrzeć na nowe, niekoniecznie atrakcyjne twarze?
Wsłuchując się w jej głos, przeczesywała spisany żywot zbity w format A4. Dojrzała ozdobny font, kilka literówek, których wcześniej nie zauważyła i zdjęcie przedstawiające ładną dziewczynę.
Minji zastanowiła się, co też sama, po latach wpisałaby do własnego CV. Czy miałaby w sobie na tyle siły, by wypisać własne niepowodzenia, każdą jedną porażkę? Niedokończony kurs programowania, który rzuciła w cholerę, kiedy tylko poczuła nawrót depresji? Czy może wyjątkowo krótki, a intensywny czas spędzony na praktykach, gdzie po raz pierwszy doświadczyła mobbingu?
Z pewnością pochwaliłaby się tym jaka jest elokwentna, a jaka pracowita. Jak szybko nawiązuje znajomości, o ile jej na tym zależy, o ile jej się chce. Jak sprawia wrażenie sympatycznej, często rozmyślając o piętnastu rzeczach jednocześnie.
Czy na pewno zamknęła drzwi? A czy Kimchi nie wyglądał jakoś niewyraźnie? Powinna pójść z nim do weterynarza, bo po tej nowej karmie wydaje się jakiś niespokojny.
A jak nie zamknęła drzwi to jakie istnieje prawdopodobieństwo, że ją okradną? Mieszka na zamkniętym osiedlu co prawda, ale jeśli?
O boże, o matko przemknęło jej przez myśl, a czarna wizja już spowiła kolejne martwe rewelacje. Jak ukradną jej laptopa to po niej – przecież nie ma na nim nawet hasła zabezpieczającego, bo po co, skoro mieszka sama? Cała jej historia, jej kompromitujące zdjęcia i hasła wypisywane do chata GPT…
— Aha? — mruknęła z pozornym zainteresowaniem, wciąż mając na tapecie dziewuszkę, z którą być może przyjdzie jej pracować.
W klubie siedziała od dwóch lat, głównie na zapleczu, gdzie pośród tysiąca papierzysk starała się w jakiś sposób trzymać w ryzach cały ten cyrk. Nie wychylała się zanadto, zdecydowanie idąc w kierunku pracy zdalnej. Pojawiała się, jeśli musiała. Jeśli już się pojawiała, nie odmawiała sobie niczego, co klub miał jej do zaoferowania.
W domu czekało na nią schłodzone wino i nowy wok. Może dzisiaj coś ugotuje, zamiast posiłkować się substytutem jedzenia? Miała przecież oszczędzać; miała plany, powinna w końcu się ich trzymać.
Wciąż z uśmiechem na ustach spoglądała na swojego gościa, starając się utrzymać z nim kontakt wzrokowy, choć spojrzenie uciekało w kierunku wyjścia.
Może sama powinna wyjść i wyjechać w góry, by żyć na pustkowiu z kotem, przysłowiowo chwytając dzień?
— Odezwiemy się do pani.
S.F.
— Dlaczego chcesz u nas pracować? — zapytała po raz setny w tym kwartale panna Cho, siedząc naprzeciwko młodej, wyjątkowo żywej kobiety, której róż szminki kąsał jej zmysł estetyczny.
Uśmiechnęła się do niej zachęcająco, mimowolnie spoglądając w jej CV. Stała za barem rok, była hostessą na kilku imprezach, miała bardzo bogatą historię na Instagramie. Nie byłą pewna dlaczego sama ją zaprosiła na rozmowę kwalifikacyjną. Może po to, by zapełnić sobie dzień? By spojrzeć na nowe, niekoniecznie atrakcyjne twarze?
Wsłuchując się w jej głos, przeczesywała spisany żywot zbity w format A4. Dojrzała ozdobny font, kilka literówek, których wcześniej nie zauważyła i zdjęcie przedstawiające ładną dziewczynę.
Minji zastanowiła się, co też sama, po latach wpisałaby do własnego CV. Czy miałaby w sobie na tyle siły, by wypisać własne niepowodzenia, każdą jedną porażkę? Niedokończony kurs programowania, który rzuciła w cholerę, kiedy tylko poczuła nawrót depresji? Czy może wyjątkowo krótki, a intensywny czas spędzony na praktykach, gdzie po raz pierwszy doświadczyła mobbingu?
Z pewnością pochwaliłaby się tym jaka jest elokwentna, a jaka pracowita. Jak szybko nawiązuje znajomości, o ile jej na tym zależy, o ile jej się chce. Jak sprawia wrażenie sympatycznej, często rozmyślając o piętnastu rzeczach jednocześnie.
Czy na pewno zamknęła drzwi? A czy Kimchi nie wyglądał jakoś niewyraźnie? Powinna pójść z nim do weterynarza, bo po tej nowej karmie wydaje się jakiś niespokojny.
A jak nie zamknęła drzwi to jakie istnieje prawdopodobieństwo, że ją okradną? Mieszka na zamkniętym osiedlu co prawda, ale jeśli?
O boże, o matko przemknęło jej przez myśl, a czarna wizja już spowiła kolejne martwe rewelacje. Jak ukradną jej laptopa to po niej – przecież nie ma na nim nawet hasła zabezpieczającego, bo po co, skoro mieszka sama? Cała jej historia, jej kompromitujące zdjęcia i hasła wypisywane do chata GPT…
— Aha? — mruknęła z pozornym zainteresowaniem, wciąż mając na tapecie dziewuszkę, z którą być może przyjdzie jej pracować.
W klubie siedziała od dwóch lat, głównie na zapleczu, gdzie pośród tysiąca papierzysk starała się w jakiś sposób trzymać w ryzach cały ten cyrk. Nie wychylała się zanadto, zdecydowanie idąc w kierunku pracy zdalnej. Pojawiała się, jeśli musiała. Jeśli już się pojawiała, nie odmawiała sobie niczego, co klub miał jej do zaoferowania.
W domu czekało na nią schłodzone wino i nowy wok. Może dzisiaj coś ugotuje, zamiast posiłkować się substytutem jedzenia? Miała przecież oszczędzać; miała plany, powinna w końcu się ich trzymać.
Wciąż z uśmiechem na ustach spoglądała na swojego gościa, starając się utrzymać z nim kontakt wzrokowy, choć spojrzenie uciekało w kierunku wyjścia.
Może sama powinna wyjść i wyjechać w góry, by żyć na pustkowiu z kotem, przysłowiowo chwytając dzień?
— Odezwiemy się do pani.