zdjęcieinformacjebiografia
Boutet Léonce
Luo Yunxi


★Koty, więc ma dwa czarnuchy - Pearl i Sapphire oraz uratowaną przed kłusownikami czarną pumę zwaną Artemis,
★Prawo, dlatego został adwokatem.
★Słodkie babeczki, ale się do tego nie przyzna
★Spędzać czas z dzieciakami, dlatego pomaga w Domach Dziecka i ma do nich rękę,
★Swojego młodszego brata Corina, który na tle wszystkich Boutet’ów uchodzi za promyk Słońca ze swoim entuzjazmem,
★Techniki kryminalistyczne,
★Grę na skrzypcach i jest w tym cholernie dobry skubaniec,
★Sztukę wszelaką, zwłaszcza malarstwo,
★Uśmiech Kyungho.
★Prawo, dlatego został adwokatem.
★Słodkie babeczki, ale się do tego nie przyzna
★Spędzać czas z dzieciakami, dlatego pomaga w Domach Dziecka i ma do nich rękę,
★Swojego młodszego brata Corina, który na tle wszystkich Boutet’ów uchodzi za promyk Słońca ze swoim entuzjazmem,
★Techniki kryminalistyczne,
★Grę na skrzypcach i jest w tym cholernie dobry skubaniec,
★Sztukę wszelaką, zwłaszcza malarstwo,
★Uśmiech Kyungho.
★Idiotów, którzy nie potrafią używać mózgu,
★Starszego kuzyna, którego zachowanie uważa za dziecinne, wkurzające wręcz,
★Surowego ojca, który zawsze kazał trzymać się arystokratycznych zasad przekazywanych z pokolenia na pokolenie,
★Sprzątania bałaganu, prostowania spraw po swoim kuzynie.
★Wtrącania się w jego sprawy,
★Niektórych ludzi, mafiozów, polityków, z którymi musi często współpracować, gdyż uważa ich za tępych kretynów niepotrafiących korzystać z tego, co mają.
★Starszego kuzyna, którego zachowanie uważa za dziecinne, wkurzające wręcz,
★Surowego ojca, który zawsze kazał trzymać się arystokratycznych zasad przekazywanych z pokolenia na pokolenie,
★Sprzątania bałaganu, prostowania spraw po swoim kuzynie.
★Wtrącania się w jego sprawy,
★Niektórych ludzi, mafiozów, polityków, z którymi musi często współpracować, gdyż uważa ich za tępych kretynów niepotrafiących korzystać z tego, co mają.
Boutet Léonce
Adwokat Diabła
14.02.1988 I Rzym
Włoskie/Francuskie
Consigliere
Kancelaria Prawna Boutet
Adwokat Diabła
14.02.1988 I Rzym
Włoskie/Francuskie
Consigliere
Kancelaria Prawna Boutet
biografia
Krew nie woda, ale ma znaczenie.
Moja rodzina to poboczna gałąź francuskiego, wysoko usytuowanego rodu Boutet, która osiedliła się we Włoszech, w Rzymie. Moja matka pochodzi z Korei, lecz studiowała we Włoszech, a ojciec jest czystej krwi Włochem. Po matce odziedziczyłem urodę, podobnie jak mój młodszy brat, Corin. Dlatego tak bardzo różnimy się od głównej linii rodzinnej zamieszkującej Francję. Nic dziwnego, że mało kto wierzy, iż ja i mój kuzyn Valentin jesteśmy spokrewnieni poprzez krew.
Nasza rodzina posiada dwa obywatelstwa: francuskie i włoskie. To taka tradycja rodzinna, abyśmy zawsze byli połączeni, niezależnie od tego, jak daleko jesteśmy od naszej francuskiej ojczyzny. Poza tym, wielu z nas wyjeżdżało za granicę nie tylko po to, aby założyć rodzinę, ale także, aby się uczyć. Tak samo było ze mną. Chcąc zostać w przyszłości adwokatem zarówno we Francji, jak i we Włoszech, musiałem najpierw ukończyć edukację we Włoszech. Po zakończeniu podstawowego toku nauczania udałem się na University of Bologna. Zaraz po roku praktyk oraz pracy u boku mego ojca zamieszkałem z ciotką, wujkiem oraz kuzynem Valentinem, aby ukończyć kolejne studia, tym razem związane z prawem obowiązującym we Francji. Dlatego wybrałem University Paris 2 Panthéon-Assas i kierunek LL.M. in International Business Law.
W międzyczasie, moje zainteresowanie prawem wykraczało poza standardowy tok nauki. Korzystałem z letnich szkół prawa organizowanych przez renomowane uniwersytety, które oferowały intensywne kursy z zakresu prawa międzynarodowego i porównawczego. W ramach praktyk zdobywałem cenne doświadczenie w międzynarodowej firmie prawniczej, która obsługiwała sprawy zarówno we Francji, jak i we Włoszech. Współpraca z doświadczonymi prawnikami oraz dostęp do specjalistycznych bibliotek umożliwiły mi pogłębienie wiedzy o obu systemach prawnych.
Dodatkowo, w czasach bez internetu, korespondencja listowna stała się dla mnie kluczowym narzędziem w zdobywaniu wiedzy i utrzymywaniu ważnych kontaktów. Pisałem listy do mentorów oraz profesjonalistów w dziedzinie prawa, co pozwoliło mi na uzyskanie porad, rekomendacji i dostępu do cennych informacji. Listy te nie tylko dostarczały mi wiedzy, ale również były źródłem wsparcia emocjonalnego i motywacji w trudnych chwilach. Wybrałem taką metodę komunikacji, ponieważ korzystanie z internetu, w tamtych czasach było mocno ograniczone i malokomfortowe. Często też korzystałem z możliwości uczestnictwa w specjalistycznych kursach i warsztatach organizowanych w różnych krajach, co pozwalało mi na bieżąco śledzić rozwój prawa w obu systemach.
Mimo to, moje zainteresowania i sposób myślenia zawsze były inne niż u większości rówieśników. Już jako nastolatek byłem zafascynowany tematyką prawa, szczególnie prawa karnego. Zamiast grać w gry czy spotykać się ze znajomymi, wolałem studiować kodeksy, analizować przypadki sądowe, i dyskutować o moralności w kontekście prawa. Moje dojrzałe zainteresowania sprawiły, że byłem postrzegany jako dziwak, co jeszcze bardziej izolowało mnie od rówieśników. Przylgnęło do mnie miano „kujona”, a czasami czułem się bardziej samotny niż kiedykolwiek.
Zainteresowanie poważnymi tematami miało jednak swoją cenę. Zauważyłem, że mam problem z okazywaniem emocji – rozumiałem je, ale nie potrafiłem ich właściwie wyrażać. Potrafiłem zimno analizować sytuacje, w których inni byliby poruszeni, co często wzbudzało niepokój i dystans wśród tych, którzy mnie otaczali. W tamtych latach szczególnie dotkliwie odczuwałem swoją inność. Wiedziano o mojej inteligencji, lecz niewielu rozumiało, że za nią kryje się osoba, która mimo swojej wiedzy nie potrafi nawiązać normalnych relacji międzyludzkich.
Moja ciotka, dostrzegając moją odmienność, zdecydowała się zabrać mnie do psychologa i psychiatry. Oczywiście, za zgodą rodziców. Okazało się, że odziedziczyłem geniusz po jednym z naszych przodków – Terenzio, który jako jeden z pierwszych osiedlił się we Włoszech. Diagnoza była jasna: wysoki iloraz inteligencji i wyjątkowe zdolności analityczne były darem, który jednak niósł ze sobą trudności w nawiązywaniu głębszych relacji. Wtedy zrozumiałem, dlaczego mam zupełnie inne spojrzenie na świat niż mój kuzyn czy brat. To również powodowało moje problemy z okazywaniem uczuć. Wiedziałem, czym są i jak działają, ale nie potrafiłem ich właściwie okazywać. Coś za coś, jak to mówią. Terapeuta powiedział, że jeśli znajdę odpowiednią osobę, pewne rzeczy przyjdą same. Niestety, w tamtym okresie swojego życia nie spotkałem jeszcze takiej osoby.
Kuzyn Valentin był mi zawsze bliski, a mimo naszych częstych sprzeczek, byliśmy gotowi w ogień za sobą wskoczyć. Z jego rodziną miałem lepszy kontakt niż z własną – to oni zastępowali mi w pewnym sensie dom, którego brakowało mi pod rządami ojca. Choć rywalizacja między mną a Valentinem była intensywna, to ona wzmocniła naszą więź. W końcu, obaj byliśmy ambitni i zdeterminowani, by zająć wysokie miejsce w świecie, który wymagał siły i przebiegłości.
Los jednak bywa przewrotny, i już niebawem – za kilka lat – postawi na mojej drodze chłopaka, który wywróci mój świat do góry nogami.
Galli & Co
Mój świat, zarówno ten w świetle dziennym, jak i w półświatku, to pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji miejsce. Jak zwykle, wszystko zaczęło się od rutynowego audytu w Galli & Co., międzynarodowej korporacji finansowej, która miała na celu wyciągnięcie na światło dzienne wszelkich nieprawidłowości w świecie finansów. To, co początkowo wydawało się zwykłym błędem księgowym, okazało się być czymś, co za skutkowało międzynarodową aferą, a i pokazało, jak brutalny jest półświatek. I jak mocno zdrada nie jest tolerowana.
Pan Vito Lombardo, bliski przyjaciel mojego ojca i wpływowy mafijny gracz, oraz założyciel i właściciel firmy Galli & Co zaczął mieć podejrzenia co do jego zaufanego współpracownika. Marco Grassi, bo tak nazywała się prawa ręka pana Vito, zaczęła dziwnie reagować na zapytania związane z błędami w dokumentacji finansowej firmy. To pan Lombardo dało do myślenia. Jako wieloletni gracz na rynku finansów, wiedział, że każde odchylenia w kwestii pieniędzy należy dokładnie sprawdzać. Dziwnym zbiegiem okoliczności, kilka tygodni później ktoś dopuścił się zamachu na pana Vito. Cudem przeżył, w sumie dzięki szybkiej reakcji jego ludzi. Od tamtego momentu, pan Lombardo czuł, że wsadził kij w mrowisko. Wezwał mojego ojca i mnie, do swojej prywatnej rezydencji i podzielił się swoimi spostrzeżeniami. Poprosił o pomoc właśnie mnie. Czuł, że dam radę znaleźć dowody na to, że Marco to zdrajca. Zgodziłem się, ponieważ ten człowiek pokazał mi, że mimo trudności w tym świecie mroku można odnaleźć światło i nie zapaść się w pełni w ciemności, która na każdym kroku wyciąga po nas swoje macki.
Miałem działać z ukrycia, pod przykrywką. Zostałem zatrudniony w firmie jako świeżak. Nim to się jednak stało, dostałem niezbędne informacje potrzebne mi do objęcia stanowiska młodszego księgowego. Nauka takich rzeczy nie była dla mnie trudna. Jako geniusz, ponownie zdobywałem informację w tempie szybszym niż normalna osoba.
Zadanie nie było wcale takie proste, ponieważ wszyscy patrzyli mi na ręce. I nie tylko dlatego, że polecił mnie pan Lombardo. Chodziło również o to, że pojawiłem się w firmie tak nieoczekiwanie, kilka tygodni po zamachu na jego osobę. To wzbudziło podejrzenia u niektórych pracowników. Zwłaszcza Marco, który na różne sposoby próbował udowodnić, że nie nadaję do tej pracy. Ja jednak wiedziałem, w jaki sposób go przechytrzyć, sprawić by zrobił się mniej ostrożny, a na tym najbardziej mi zależało.
Aby umocnić swoją pozycję, zdobyć zaufanie zacząłem nawiązywać koleżeńskie relacje. Nie było to proste, gdyż mimo rozumienia emocji, nie potrafiłem ich nadal okazywać. Musiałem więc udawać, grać. Kilka razy prawie zostałem przyłapany na tym procederze, ale udało mi się z tego wybrnąć obronną ręką.
Śledztwo wykazało kilka istotnych faktów: Marco nie tylko przekazywał poufne informacje do konkurencyjnych grup finansowych, ale także korzystał z ukrytych kont, na które przelewał ogromne sumy pieniędzy. Dokumenty te zostały starannie ukryte w systemie, ale dzięki mojej determinacji i umiejętnościom udało mi się je wydobyć. Byłem zaskoczony, gdyż Marco doskonale wiedział, co robił. Te wszystkie transakcje miały przede wszystkim jedno zadanie — zniszczyć dobre imię i renomę pana Vito nie tylko w świecie finansów, ale również półświatku. Nie mogłem do tego dopuścić, dlatego z pomocą przyjaciół i samego pana Lombarda, zainstalowałem oprogramowanie śledzące, które umożliwiło mi wychwytywanie wszystkich nielegalnych transakcji. Pozwalało mi ono także, na całkowite monitorowanie tego, co Marco robił na swoim firmowym komputerze, tablecie czy telefonie. To było jednak za mało, bo przekonałem się, że często ze sprzętu Marco korzystały pan Lombard i na odwrót. Nie dziwiło mnie to wcale, bo wspólnicy często pożyczali od siebie swój sprzęt.
Kiedy miałem dostateczną ilość dowodów, pozostało mi poinformować pana Lombarda i wprowadzić w życie plan mający ujawnić Marco i jego zamiary. Ten idiota wpadł w najprostszy możliwy sposób. Wystarczyła chwila nieuwagi, zbyt pewność siebie i brak należytej czujności. Ten idiota nie sprawdził, czy specjalistyczny program do usuwania plików wszystko skasował i zwyczajnie wpadł przez jeden plik. Jeden, mały plik, który okazał się bardzo istotny dla całej sprawy.
Wiedziałem, że działania muszą być przeprowadzone w sposób skrupulatny, aby nie dać Marco żadnego pretekstu do podważenia legalności zgromadzonych dowodów. Policja wkroczyła do biura Galli & Co w asyście sądowego nakazu przeszukania. Mina Marco, kiedy zorientował się, że nie ma już szans na ucieczkę, była warta całego mojego poświęcenia. Mogę śmiało powiedzieć, że jasny szlag go trafił, kiedy pokazywałem, gdzie i w jaki sposób zdobyłem informację przeciwko niemu. Nie miał jak podważyć ich autentyczności, gdyż ja i pan Vito zabezpieczyliśmy się w tej kwestii pod kątem prawnym. Dlatego Marco został przygnieciony dowodami, których było tak wiele, że na rozprawie w sądzie, jego prawnik dał za wygraną.
To była pierwsza wielka sprawa, która doprowadziła do wybicia się mojego imienia w świecie prawniczym. Stałem się osobą publiczną, co niekoniecznie mi odpowiadało. Jako Consigliere wolałem pozostać w cieniu, ale z czasem uznałem, że to lepsza przykrywka niż ta, którą miałem do tej pory.
Przez nagłośnienie tej sprawy przez pana Lombarda wieści o tym, jak piekielnie dobrym prawnikiem jestem, rozeszły się poza granice Europy. Dotarły aż do Korei Południowej, gdzie zespół prawniczy borykał się z podobnym problemem. Nic dziwnego, że jakiś czas później dostałem e-maila z prośbą o pomoc. Nie mogłem odmówić, ponieważ zdobywanie nowej wiedzy było dla mnie wyzwaniem i sposobem na samorozwój.
Dlatego zgodziłem się im pomóc, ale musiałem najpierw zdobyć wiedzę na temat koreańskiego prawa. Kancelaria, która zgłosiła się po pomoc, zapewniła mi wszelkie możliwości na pozyskanie tej wiedzy: kursy online, książki oraz dostęp do zapisów archiwalnych spraw, co miało mi pomóc w zrozumieniu tamtejszego systemu prawnego.
Dwa miesiące później, ja i mój kuzyn Valentin lecieliśmy już do Seulu. Nie tylko miałem za zadanie pomóc kolegom i koleżankom po fachu, ale także rozprzestrzenić wpływy mafijne w nowym miejscu — rodzinnym kraju mojej matki. To właśnie tam poznałem jego, chłopaka, który zmienił moje chłodne usposobienie, ale tylko on ma prawo oglądać mnie w takim stanie. Nikt inny…
Kyungho, chłopak, który zmienił wszystko.
Kyungho, chłopak, który całkowicie zmienił moje życie, sposób patrzenia na świat i pokazał, że moje rozumienie uczuć było inne niż myślałem. Zrozumiałem, że okazuję je w zupełnie inny sposób niż inni, ale po kolei.
W związku z moją sprawą w Seulu stałem się celem. Podobnie jak Valentin, bo jak się okazało, sprawa miała dużo głębsze podłoże. Sięgała półświatka, ale o tym dowiedziałem się dopiero później, gdy dokładnie badałem i analizowałem sytuację. Okazało się, że jeden z lokalnych mafiozów był zamieszany, a całość komplikowała się jeszcze bardziej, zwłaszcza że jeden z wpływowych polityków miał z tym związki. Moja obecność stała się zagrożeniem, które należało wyeliminować. Mieliśmy wypadek samochodowy. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia, a ja i moi ludzie byliśmy poważnie ranni. Ciężko było o pomoc w środku nocy, ale wydawało się, że ktoś tam na górze czuwał nade mną. Kyungho, ten, który zmienił moje życie, właśnie wracał z nocnej zmiany i był świadkiem całego zdarzenia. Zobaczył, jak inny samochód celowo wjechał w nasze auto. Mimo zmęczenia, natychmiast postanowił pomóc. Wyciągnął nas z uszkodzonego samochodu, co nie było łatwe. O ile z kierowcą poszło gładko, tak ja miałem mniej szczęścia. Kierowca celował w tył samochodu, gdzie siedziałem. Valentin, który przyjechał wezwany przez Kyungho, pomógł mi wydostać się ze zniszczonego pojazdu. Nie chciałem iść do szpitala, żeby nie pokazać swojej porażki, ale Kyungho przekonał mnie swoją troską i szczerością, której nie rozumiałem. A także tym, że po operacji był przy mnie. Przecież był tylko rezydentem, a nie pełnoprawnym lekarzem. Urzekło mnie to, więc postanowiłem go lepiej poznać i zrozumieć jego motywy. Zrozumiałem, że miał po prostu dobre serce, coś, co było mi obce. Nic dziwnego, że zaczęła mnie interesować jego osoba. Poza tym zacząłem się przy nim czuć komfortowo i dość szybko otwierałem się przed nim, co było dla mnie nowością. Pozwoliłem sobie podążać za tą ciekawością, zapominając, jak bardzo narażam jego życie.
Po wyjściu ze szpitala utrzymywałem z Kyungho kontakt. Spotykaliśmy się na kawie czy herbacie, albo zwyczajnie dałem się wyciągać na spacery. To była idealna okazja, by poznać Seul i kulturę tego kraju.
Los jednak chciał, że ja i Valentin musieliśmy wrócić do Włoch. Nasz drogi dziadek poważnie zachorował i nie wróżyli mu szybkiego powrotu do zdrowia. Mimo to nadal pozostawałem w kontakcie z Kyungho oraz pomagałem przy sprawie z daleka, wspierając kolegów po fachu, jak tylko mogłem.
Zacząłem się niepokoić, kiedy Kyungho przestał się odzywać. Na początku myślałem, że jest zajęty pracą. Praca lekarza była ciężka i wyczerpująca, więc mógł nie mieć czasu. Wszystko się zmieniło, kiedy dostałem anonimową wiadomość ze zdjęciem Kyungho. Chłopak leżał w szpitalu, znacząco pobity. Poza fotografią znalazłem słowa kierowane do mnie, że to przeze mnie Kyungho znalazł się w takim stanie. Czułem się z tym źle, co było dla mnie czymś nowym. Odczuwałem wyrzuty sumienia, których nie potrafiłem opanować. Corin i Valentin martwili się o mnie, gdyż toczyłem wewnętrzną walkę — wracać do Korei i zaopiekować się Kyungho, czy zniknąć z jego życia. Po rozmowie z moim kuzynem zrozumiałem, jak ważny był dla mnie ten chłopak, czy tego chciałem, czy nie.
Dlatego, gdy Kyungho obudził się pewnego dnia, pierwsze, co zobaczył, była moja twarz. Poczułem ulgę, gdy znów zobaczyłem ten cudowny uśmiech i iskierki radości w jego oczach. Zaskoczył mnie, gdy przytulił mnie, płacząc. Do tej pory pamiętam tę sytuację, te słowa, które wypowiedział, że wiedział, że wrócę do niego, że go nie zostawię. Po raz pierwszy coś ruszyło w moim sercu, coś, co teraz mogę nazwać uczuciem. Tamtego dnia zakochałem się w Kyungho. Chłopak skradł moje serce swoją niewinnością i dobrocią, jaką mi okazywał.
Kyungho opowiedział mi, co się stało, kto go skrzywdził i dlaczego. Nie zamierzałem niczego przed nim ukrywać. Opowiedziałem mu, kim jestem i czym się zajmuję. Dałem mu wybór. Mógł pozwolić mi odejść, ale nie zrobił tego. Chciał ze mną zostać, kroczyć obok mnie. Zawahałem się, ale pozwoliłem mu na to. Musiałem mieć jednak absolutną pewność, że ten mafiozo nie odważy się więcej podnieść ręki na Kyungho. Chłopak dostał kolejną propozycję: mógł dla mnie pracować i dostać protektorat, stać się moją własnością, ale on mnie zaskoczył. Powiedział, że skoro ma być ze mną związany, to woli, abyśmy zostali małżeństwem, bo nie chciał być traktowany jak przedmiot. Miał rację, nie mogłem postąpić w ten sposób, a i swój honor miałem. Przeprosiłem go za ową propozycję i zgodziłem się przyjąć jego decyzję.
W Korei nie mogliśmy tego zrobić, ale we Francji już tak. Dlatego postanowiłem zrobić wszystko, aby Kyungho mógł wyjechać na jakiś czas do Francji razem ze mną.
Pomogła nam moja ciotka, która przekonała Kyungho, aby udał się do dyrektora szpitala i poprosił o praktyki we Francji, w celu poszerzenia swoich kompetencji lekarskich. To był trafiony pomysł. Wprawdzie trochę to trwało, ale udało się. Ja i Kyungho lecieliśmy do Francji. To był pierwszy raz, kiedy chłopak znalazł się poza granicami rodzinnego kraju i był tak daleko od domu.
Mieszkaliśmy u mojej ciotki, która przyjęła nas z ciepłymi ramionami. Ja wróciłem do prowadzenia spraw tutaj, podczas gdy Kyungho pracował w szpitalu zaprzyjaźnionym z moją rodziną dyrektora.
Kiedy nadszedł czas, nasze nici przeznaczenia zostały na zawsze związane — węzłem małżeńskim. Kyungho przyjął moje nazwisko i stał się częścią wysoko sytuowanej mafijnej rodziny. Dzięki temu miałem większe możliwości, aby uchronić jego i jego siostrę.
Po zakończeniu praktyk przez Kyungho wróciliśmy do Korei, do Seulu, aby rozpocząć nasze nowe, wspólne życie.
Ciekawostki
★Jest romantykiem, ale się do tego nie przyzna.
★Zna zasady działania technik kryminalistycznych, które wykorzystuje nie tylko do swojej pracy jako Consigliere, ale również wtedy, gdy sprząta miejsce zbrodni.
★Ma problem z okazywaniem uczuć bezpośrednio, ale przez drobne gesty, troskę widać, że mu zależy na ważniej dla niego osobie.
★Ma dwa luksusowe starodawne auta: czarny Chevrolet z roku 1957, którego ma ze sobą w Korei oraz czarnego Chevroleta Impalę 1966.
★Czasami spędza czas w bibliotece, czytając książki i delektując się spokojem i towarzystwem kotów. Lepiej mu wtedy nie przeszkadzać, to czas tylko dla niego.
★Stara się jak najlepiej zajmować Kyungho, ale czasami ma wrażenie, że nie jest dostatecznie dobry dla niego.
★W chwilach słabości przychodzi do Kyungho, przytula się do niego i pozwala, by emocje opuściły jego ciało.
★Kiedy ma dobry humor, a bywa to coraz częściej, grywa na skrzypcach.
★Otwarcie przyznaje, że jest zazdrosny o Kyungho.
★Lubi sprawiać drobne upominki Kyungho, gdyż uśmiech chłopaka jest jego lekarstwem na wszystko.
★Bywa mściwą mendą, jeśli ktoś go zdenerwuje. Nie raz, przekonał się o tym jego drogi kuzyn Valentin.
★Jest poliglotą, gdyż zna wiele języków obcych: angielski, włoski, francuski, polski, koreański, japoński oraz niemiecki.
★Geniusz, którego iloraz inteligencja jest dość wysoki, wynosi około 140 punktów.